W święta politycy PiS i PO prowadzili sondażowe rozmowy o ratyfikacji traktatu z Lizbony. Efekt? Jesteśmy blisko kompromisu - usłyszał "Dziennik" od ważnego polityka PiS. Najpewniej jutro w sprawie traktatu spotkają się prezydent z premierem.

Termin spotkania ustalili wspólnie szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak i prezydencki minister Maciej Łopiński. Początkowo planowano, by Lech Kaczyński spotkał się z Donaldem Tuskiem już dziś. Ostatecznie premier dopiero dziś wraca z Sopotu, prosto na posiedzenie rządu. Premierowi bardzo zależy na szybkim kompromisie, ale do środy to się raczej nie uda - mówi polityk z kierownictwa PO.

Grunt pod polityczną zgodę usiłowali przygotować politycy obu partii również w okolicach świąt. Porozumienie jest możliwe do osiągnięcia - zapewnia "Dziennik" szef klubu PiS Przemysław Gosiewski, który brał udział w nieoficjalnych rozmowach. I dodaje, że kompromis mógłby zostać osiągnięty na bazie prezydenckiego projektu ustawy. Jednak brane są pod uwagę różne warianty. Ważny jest też element psychologiczny - zastrzega Gosiewski.

Jednak szef klubu PO Zbigniew Chlebowski wolałby, by podstawą do prac był projekt rządowy. Przy czym kluczowe dla nas są opinie konstytucjonalistów - podkreśla Chlebowski. Rząd, klub PO i marszałek Sejmu zamówili takich opinii w sumie 12. Kolejne mają trafić na biurko Chebowskiego już dziś.

Nieoficjalnie politycy Platformy nie wykluczają, że ostatecznie porozumienie stanie na mocno zmodyfikowanym projekcie Lecha Kaczyńskiego. Mógłby w nim pozostać jedynie zapis mówiący o konieczności uzyskania zgody prezydenta, rządu i parlamentu w sprawie ewentualnych zmian w protokole brytyjskim do Karty praw podstawowych - streszcza jeden z polityków PO.

Oficjalne stanowisko PiS pozostaje jednak na razie niezmienne: w ustawie ratyfikacyjnej mają być zabezpieczenia zarówno dla protokołu brytyjskiego, jak i dla Joaniny.

Jutro zbiera się Sejm, ale w porządku obrad sprawy ustawy ratyfikacyjnej nie ma. Marszałek Sejmu zapowiadał w rozmowie z "Dziennikiem", że sprawa wróci, kiedy będzie pewien, że jest większość do przegłosowania ustawy ratyfikacyjnej.