Ratyfikacja, traktat, poprawki, Joanina… Od kilku tygodni te trudne słowa polscy politycy odmieniają przez wszystkie przypadki. I kłócą się ostro, nie przebierając w słowach, czy ratyfikować Traktat Lizboński przez uchwałę czy przez ustawę. Spróbujmy rozszyfrować te skomplikowane słowa.

Traktat Lizboński

Powołuje kilka nieistniejących dziś stanowisk: przewodniczącego Rady Europejskiej (quasi-prezydent) oraz wysokiego przedstawiciela do spraw zagranicznych UE. TL zmniejsza też do 18 członków Komisji Europejskiej (od 2014 roku) oraz ujednolica osobowość prawną UE. Dokument po raz pierwszy reguluje sposób wychodzenia z Unii Europejskiej państwa, które postanowiłoby ją opuścić. W nowym traktacie znajdą się też zapisy o solidarności energetycznej, o które dopominały się zwłaszcza Polska i Litwa. Usprawnieniu Wspólnoty ma służyć zastąpienie zasady jednomyślności w Radzie Unii, czyli zniesienie prawa weta pojedynczych państw w ponad 40 sprawach. Weto utrzymano w takich kwestiach, jak zmiany w traktatach, poszerzenie Wspólnoty, polityka zagraniczna i obronna, zabezpieczenie socjalne, podatki i kultura. Traktat zacznie obowiązywać w 2009 roku, jeśli nie będzie problemów z jego ratyfikacją. Poprzedni projekt traktatu konstytucyjnego UE przepadł w 2005 roku w referendach we Francji i Holandii.

Mechanizm z Joaniny

Porozumienie w sprawie głosowania zakłada, że do 1 listopada 2014 r. obowiązuje dotychczasowy "system nicejski": Polska i Hiszpania mają po 27 głosów, Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania po 29. Od 1 listopada 2014 r. wchodzi w życie system podwójnej większości: liczba głosów każdego państwa równać się będzie liczbie ludności, a progi przy podejmowaniu decyzji wynoszą: 55 proc. państw (nie mniej niż 15) oraz 65 proc. ludności Unii Europejskiej. Ale przez pierwsze trzy lata, do 31 marca 2017 r., każde państwo może zażądać, żeby głosowanie odbyło się zgodnie z zasadami nicejskimi. Dodatkowo w latach 2014-17 kilka państw (reprezentujących co najmniej 25-26 proc. ludności) może opóźnić wejście w życie decyzji "przez rozsądny czas". Po 1 kwietnia 2017 r. system podwójnej większości faworyzujący Niemców obowiązuje nieodwołalnie. Nie będzie można już powoływać się na Niceę, ale pojawi się zmodyfikowany hamulec bezpieczeństwa: niewielka grupka państw (reprezentująca 19-25 proc. ludności UE) może odwlec podjęcie decyzji.

Karta Praw Podstawowych

Zbiór fundamentalnych praw człowieka uchwalony i podpisany podczas zjazdu Rady Europejskiej w Nicei przez premierów rządów wszystkich państw Unii Europejskiej. Charakter prawny dokumentu został nadany poprzez Traktat Reformujący podpisany 13 grudnia 2007 roku. Karta zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2009 roku, pod warunkiem, że wszystkie państwa członkowskie UE ratyfikują Traktat.

Protokół Brytyjski

Polska przyłączyła się do brytyjskiego protokołu, ograniczającego stosowanie Karty Praw Podstawowych. Protokół stwierdza, że szczególnie prawa i zasady zawarte w rozdziale Karty zatytułowanym "Solidarność" są prawami, na które nie można powoływać się w sądzie jako na podstawę praw przysługujących jednostce. Brytyjczycy mają obiekcje w sprawach pracowniczych i socjalnych. Polska obawia się przed możliwością narzucenia polskiemu prawu standardów moralnych. 4 października 2007 rząd Jarosława Kaczyńskiego zdecydował, iż polscy obywatele nie będą podlegać ochronie zagwarantowanej w Karcie Praw Podstawowych tak jak obywatele pozostałych krajów członkowskich Unii Europejskiej (z wyjątkiem Wielkiej Brytanii). Polacy nie będą mogli dochodzić praw zawartych w karcie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Decyzje przedstawiciel rządu uzasadnił: Chodzi np. o to, żeby zapobiec jakimkolwiek interpretacjom prawa przez Europejski Trybunał Praw Człowieka, które doprowadziłyby do zmiany definicji rodziny i przymuszały państwo polskie do uznawania małżeństw homoseksualnych.