Nie ma przełomu w zeznaniach przed sejmową komisją śledczą badającą aferę PKN Orlen byłego szefa tego paliwowego giganta Zbigniewa Wróbla. Wróbel wykorzystuje ten czas, aby lansować swój wizerunek sprawnego menadżera i człowieka sukcesu.

Smaczki w całej sprawie jak się jednak okazuje, można znaleźć przy podpisywaniu kontraktu z Petrovalem. Kontrakt podpisywano pod osłoną nocy, tuż przed świętami 2002 roku. W wielkim pośpiechu z jednej strony, z drugiej strony negocjacje się przedłużały, ponieważ były trudności z zabezpieczeniem kontraktu, którego Wróbel nieustannie broni.

Kontrakt z Petrovalem był najlepszy z możliwych - oświadczył. Wróbel broni kontraktu z Petrovalem, bo - jak wyjaśnia - szwajcarska spółka związana była z rosyjskim Jukosem, który miał znakomitą renomę na światowych rynkach. Świat był wówczas zakochany w Jukosie, a polityczne i ekonomiczne konferencje i wielkie szczyty nie mogły się obyć bez przedstawicieli tej firmy - podkreślał Zbigniew Wróbel. Któż mógł przewidzieć, że Jukos będzie miał takie kłopoty – dodawał.

W swoim oświadczeniu Wróbel przekonywał żarliwie, że decyzje dotyczące podpisywania kontraktów podejmował nie jednoosobowo, ale kolegialnie – jak to w spółce akcyjnej.

Z tych zeznań dowiadujemy się także jak daleko sięga znajomość Wróbla z panem prezydentem. Obydwaj panowie znają się jeszcze z czasów studenckich; od końca lat 70. Musi to być dość bliska znajomość, bo Kwaśniewski był gościem na weselu Wróbla.

Przypomnijmy. Wróbel zastąpił na stanowisku prezesa spółki Andrzeja Modrzejewskiego, który 7 lutego 2002 r. został zatrzymany przez UOP, a następnego dnia stracił stanowisko po decyzji Rady Nadzorczej spółki.

Wróbel został odwołany ze swojej funkcji pod koniec lipca 2004 r. Po odwołaniu otrzymał odprawę w wysokości 6 milionów złotych.