We wtorek nie doszło do przesłuchania 10-letniej Kariny. Nie zgodzili się na to lekarze ze względu na stan dziewczynki. Medycy walczą o uratowanie odmrożonych stóp 10-latki. Karina zaginęła tydzień temu, gdy wyszła na grzyby, odnalazła się wczoraj po południu - wygłodzona, zziębnięta i odwodniona.

Dziewczynce - jak mówią lekarze - grozi amputacji stóp dziecka. Najbliższe dni zdecydują o jej dalszym leczeniu. Obecnie dziecko jest w stanie "dość dobrym", ale cierpi. Stan dziewczynki wskazuje, że przebywała "w drastycznych warunkach atmosferycznych".

Karina była odwodniona, brudna, wyziębiona, a na jej ciele lekarze znaleźli 16 kleszczy.

Rzecznik podlaskiej policji, Andrzej Baranowski powiedział, że wstępne ustalenia wskazują, że dziewczynka nie została przez nikogo skrzywdzona, ale trzeba to jeszcze potwierdzić. Z dziewczynką ma rozmawiać specjalnie wytypowany do tego psycholog policyjny. We wtorek lekarze nie zdecydowali się pozwolić na rozmowę z dziewczynką, bo w tej sytuacji najważniejsze jest dobro dziecka - dodał.

Dziewczynka ze wsi Rzepiski odnalazła się w poniedziałek po południu dzięki informacjom jednego z kierowców jadącego krajową "ósemką" w pobliżu Kolnicy.

Chora na epilepsję 10-latka zaginęła tydzień temu, we wtorek po południu, gdy wyszła z domu na grzyby. Matka zaginionej tłumaczyła, że Karina bardzo często wychodziła do lasu, ale bardzo blisko i zaraz wracała. Dziecko wyszło z domu bez ciepłej odzieży, a temperatura w nocy spadała poniżej zera.

Poszukiwania były prowadzone na bardzo dużą skalę, z udziałem kilkuset osób: policjantów, strażaków, leśników, pograniczników i mieszkańców. W takiej skali zostały zakończone po czterech dniach, gdy przeszukano już praktycznie cały okoliczny teren, łącznie kilkaset hektarów. Badano też tereny wokół jeziora Kolno, małe zbiorniki i rowy melioracyjne, a także gospodarstwa we wsi Rzepiski i znajdujące się tam zabudowania gospodarcze i studnie.

W akcji używano psów tropiących, helikopterów, kamer termowizyjnych, prywatnego samolotu bezzałogowego, ale dziewczynki nie udało się odnaleźć. Nie wykluczano porwania czy nawet morderstwa. W poniedziałek dziewczynka się odnalazła. Karina szła drogą w kierunku Augustowa. Miała w ręku wiaderko, z którym wyszła z domu. Dziewczynka była bardzo brudna, wyczerpana i głodna. Na razie nie wiadomo, co tak naprawdę działo się z dzieckiem przez tyle dni. Dziewczynka jest niepełnosprawna, uczy się w szkole specjalnej. Jest jednym z dziesięciorga dzieci w rodzinie.