Niedostosowanie prędkości do warunków pogodowych było prawdopodobnie przyczyną wypadku polskiego autokaru w Czechach. Ranna została 53-letnia kobieta. Do wypadku doszło w Hranicach na Morawach. Autokar katowickiej firmy z 30 pasażerami jechał w kierunku Ołomuńca.

W Hranicach na Morawach autobus z Katowic, dojeżdżając w ulewnym deszczu do niewielkiego ronda, wpadł w poślizg i wjechał na trawnik na środku ronda. Ranna została jedna z pasażerek. W środku było 30 pasażerów. Prowadzący śledztwo oskarżył o spowodowanie wypadku polskiego kierowcę. Grozi mu kara od sześciu miesięcy do sześciu lat więzienia.

Do zdarzenia doszło zaledwie dwa dni po poprzedniej katastrofie polskiego autobusu na czeskich Morawach. Po poprzedniego wypadku doszło w niedzielę wieczorem w pobliżu miejscowości Hecja w południowych Morawach. Wracający z Włoch autokar nagle wypadł z drogi, wjechał do rowu i przewrócił się na bok. Na miejscu zginął 22-letni kierowca. Pilotka została ciężko ranna, a kilkunastu pasażerów odniosło niegroźne - na szczęście - obrażenia.

W tym roku mieliśmy prawdziwą czarną serię wypadków polskich autokarów. 26 sierpnia – wypadek autokaru na Słowacji. Jedna osoba zginęła, a 15 zostało rannych. 18 sierpnia - wypadek autokaru turystycznego w Czechach. Na szczęście nikt nie ucierpiał. 14 sierpnia - 30-letnia kobieta zginęła, a kilkanaście osób zostało rannych w zderzeniu autokaru wiozącego pielgrzymów z samochodem ciężarowym. Do wypadku doszło na trasie Gdańsk-Katowice pod Kamieńskiem. 13 sierpnia - włoski autobus z polskimi pielgrzymami uderzył we wjazd do tunelu kilka kilometrów przed Klagenfurtem w Austrii. Tu na szczęście obyło się bez ofiar śmiertelnych, ale trzydzieści osób trafiło do szpitala. 1 sierpnia - w wypadku polskiego autokaru w Chorwacji zginął kierowca, rannych zostało jedenaście osób. Do katastrofy doszło 130 kilometrów od Zagrzebia. Autobus wiozący dzieci, wypadł na zakręcie do rowu.

foto Archiwum RMF

13:50