2 osoby, prawdopodobnie mające związek ze strzelaniną w szpitalu Bielańskim w Warszawie, zatrzymała policja. Wieczorem bandyci zastrzelili pacjenta, także powiązanego z gangiem.

Prowadzimy postępowanie, jaki był związek tych mężczyzn z całym zdarzeniem. Nie mogę w tej chwili określić, czy są podejrzewani - mówi RMF komisarz January Majewski z Komendy Stołecznej Policji.

Jak dodał, zatrzymani są znani policji, obaj są powiązani z zabitym. Wieczorem na oddział chirurgii urazowej szpitala weszli dwaj mężczyźni, zastrzelili swoją ofiarę, po czym uciekli przez okno. Innym pacjentom nic się nie stało.

Zabity Konrad O. niedawno opuścił areszt śledczy. Należał do tzw. grupy modlińskiej, był uznawany za prawą rękę jej szefa Dariusza K. ps. „Kary”. Do szpitala trafił po strzelaninie w ogródkach piwnych na Woli, z raną postrzałową uda.

Mimo takiej „kartoteki” mężczyzna nie był pilnowany przez funkcjonariuszy, bo nie był o nic oskarżony. A na policję zgłosił się sam, informując, że ktoś postrzelił go w nogę. W szpitalu mógł poprosić policję o ochronę ale tego nie zrobił.

Także personel szpitalny nie musi wiedzieć, że leczy osoby związane ze światem przestępczym. I dlatego pacjentom, którzy mogą bać się o swoje bezpieczeństwo, pozostaje na własną rękę uzyskanie informacji o współtowarzyszach szpitalnej niedoli i wiara w to, że akurat na jednego z nich jakiś gang nie wydał wyroku.