Coraz więcej wskazuje na to, że przyczyną wybuchu francuskiego tankowca u wybrzeży Jemenu był zamach terrorystyczny. Ku tej hipotezie skłania się już nie tylko ambasada Francji w Jemenie, ale też armator, do którego należy tankowiec „Limburg”.

W tankowiec wpływający do portu w Zatoce Adeńskiej na Morzu Czerwonym uderzyła mała łódź, która musiała być wypełniona materiałem wybuchowym. Na pokładzie tankowca znajdowało się blisko 400 tys. baryłek ropy naftowej. Tuż po wybuchu za burtę wyskoczyło kilkunastu członków załogi. Co najmniej 12 osób jest rannych. Ustalono już, że wśród załogi było 8 Francuzów i 17 Bułgarów. Jeden marynarz zaginął.

Zdaniem specjalistów nie jest możliwe, aby kolizja z małą barką lub kutrem spowodowała eksplozję rozrywającą na strzępy część kadłuba tankowca. Musiały więc być użyte materiały wybuchowe. Jemeńskie władze twierdzą jednak, że był to wypadek: doszło do wybuchu oparów ropy wyciekającej ze zbiorników tankowca.

Szęść dni temu minęła druga rocznica zamachu na amerykański niszczyciel USS „Cole”, którego dokonała Al-Qaeda, terrorystyczna organizacja Osamy bin Ladena. Zamach ten był wykonany w ten sam sposób i również w Zatoce Adeńskiej, niedaleko Jemenu. Na pokładzie amerykańskiego okrętu zginęło wówczas 17 marynarzy. Nie jest dla nikogo tajemnicą, że sam Jemen stanowił zawsze zaplecze dla Al-Qaedy i że w chwili obecnej w więzieniach siedzi tam aż stu terrorystów.

07:00