Wojewoda śląski wprowadził na terenie całego regionu trzydniową żałobę. Na budynkach urzędów państwowych flagi zostały spuszczone do połowy masztów. Rano w kopalni „Jas-Mos” w Jastrzębiu Zdroju zginęło 10 górników, a dwóch zostało rannych. To największa od 15 lat tragedia w polskim górnictwie.

Wciąż nie wiadomo co było przyczyną wypadku. Eksperci rozważają dwie wersje: wybuch metanu lub pyłu węglowego. Ta druga jest bardziej prawdopodobna – uważa prezes Wyższego Urzędu Górniczego Wojciech Bradecki. W korytarzu, gdzie doszło do eksplozji zniszczeniu uległa wentylacja. Utrzymuje się też wysokie stężenie pyłu węglowego, grożące kolejnymi wybuchami. Alfons Wierzgoń, zastępca naczelnego inżyniera BHP, powiedział naszemu reporterowi, że urządzenia pomiarowe nie zarejestrowały zwiększonego poziomu metanu. Podkreśla też, że górnicy mieli ze sobą czujniki ostrzegające przed metanem. Jego zdaniem raczej nie mogły one zawieść.

Do Jastrzębia przybył premier Leszek Miller, który zapowiedział pomoc dla rodzin ofiar. Mają one otrzymać tzw. renty specjalne. Pomoc zadeklarował też minister spraw wewnętrznych. Krzysztof Janik obiecał - jak mówi jego rzeczniczka Alicja Hytrek - to, co będzie konkretnej rodzinie najbardziej potrzebne, w tym pieniądze. Wypadek w Jastrzębiu to największa od 15 lat tragedia w górnictwie. W 1987 roku w kopalni „Mysłowice” zginęło 18 górników, kolejny zmarł w szpitalu.

Najwięcej ofiar w górnictwie powodują tąpnięcia i zawały. Od kilku lat nie notowano poważniejszych wybuchów pyłu węglowego, w zeszłym roku w kopalniach nie doszło do wybuchu metanu.

foto Krzysztof Musiał RMF

15:45