Oskarżenie może domagać się kary śmierci dla rosyjskiego szpiega, byłego agenta FBI, Roberta Hanssena - oznajmił prokurator generalny Stanów Zjednoczonych John Ashcroft. Zdaniem "The Washington Post" wniosek ten może jednak wywołać poważne wątpliwości natury prawnej.

Tak wysoką karę dla szpiega, który wydał obcemu państwu amerykańskich agentów i w ten sposób przyczynił się do ich śmierci, przewiduje prawo po aferze szpiegowskiej Aldricha Amesa w 1994 roku. Departament Sprawiedliwości twierdzi, że w 1985 roku Hanssen ujawnił Moskwie informacje o zwerbowaniu przez Amerykanów dwóch agentów – Siergieja Motorina i Walerego Martynowa. Obaj zostali potem skazani i straceni. Jednak Hanssen dokonał tego 9 lat przed wprowadzeniem przepisu, na który powołuje się Ashcroft. Wykorzystają to z pewnością jego adwokaci powołując się na zasadę, że prawo nie działa wstecz. O możliwości wystąpienia o karę śmierci przez prokuraturę mówiono już wcześniej, jako o formie nacisku na Hanssena, by zdecydował się współpracować i w zamian za złagodzenie kary ujawnił rozmiar popełnionych szkód. Ponieważ wiadomo, że ani żona ani dzieci Hanssena o niczym nie wiedziały nie sposób grozić mu wysokimi wyrokami dla nich, jak to było w wypadku procesu Amesa. Na wniesienie aktu oskarżenia prokuratura ma czas do 21 maja. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM Grzegorza Jasińskiego:

Foto EPA

09:35