Slobodan Miloszewić będzie kontynuował dziś swoją mowę obronną przed ONZ-owskim Trybunałem w Hadze. Wczoraj były prezydent Jugosławii, oskarżony o zbrodnie wojenne w czasie konfliktów w Chorwacji, Bośni i Kosowie, przekonywał, że zarzuty przeciwko niemu są sfabrykowane.

Miloszević rozpoczął swoją obronę od przedstawienia taśmy z nagraniami video. Jak piszą zachodnie agencje, taśma wydaje się być zlepkiem starych nagrań serbskiej i niemieckiej telewizji, przygotowanym specjalnie na potrzeby procesu. Początkowe nagrania dotyczyły masakry Albańczyków w Raczaku w Kosowie w 1999 roku. Niemiecki komentator podważa w nich, czy zamordowani faktycznie byli cywilami i cytuje świadka mówiącego, że to separatyści z Armii Wyzwolenia Kosowa. Kolejne pokazane obrazy przedstawiały Serbów skulonych w bunkrach podczas nalotów NATO i opatrzone komentarzem o humanitarnej katastrofie w Jugosławii. "Amerykanie, by bronić swego kraju poszli na wojnę na drugi koniec świata, do Afganistanu. Zostało to powszechnie uznane za słuszne, logiczne i normalne. Jednak, gdy my walczyliśmy z terroryzmem w samym sercu naszego kraju zostało to uznane za zbrodnię" – mówił przed Trybunałem Miloszević. Wychwalał też bohaterstwo z jakim serbskie siły broniły swego kraju.

Były jugosłowiański prezydent - pierwszy szef państwa, który staje przed międzynarodowym wymiarem sprawiedliwości - jest oskarżony o zbrodnie przeciw ludzkości popełnione w Chorwacji (1991-92) i w Kosowie (1999 r.) oraz o ludobójstwo w czasie wojny w Bośni (1992-94).

Foto: Archiwum RMF

06:25