W Jedwabnem zaczęła się ekshumacja ciał Żydów zamordowanych podczas pogromu w lipcu 1941 roku. Na miejscu są prowadzący śledztwo w tej sprawie - prokurator Instytutu Pamięci Narodowej, Radosław Ignatiew oraz rabin Warszawy i Łodzi Michael Schudrich. Prawdopodobnie na życzenie IPN-u policjanci, którzy pilnują ogrodzonego taśmami miejsca prac, osłonili miejsce ekshumacji wojskowymi siatkami maskującymi. Nikt nie ma tam żadnego dostępu.

Według nieoficjalnych informacji archeolodzy zdjęli już około półmetrową warstwę ziemi w miejscu gdzie stała stodoła, w której zostali spaleni jedwabieńscy Żydzi. Zdaniem prokuratorów z Białostockiego Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, przeprowadzenie takich badań jest konieczne, ponieważ dzięki nim uda się jednoznacznie ustalić ile było ofiar. Wcześniej na ekshumację nie zgadzały się środowiska żydowskie. Ostateczna decyzja o ekshumacji została podjęta dwa dni temu po spotkaniu ministra sprawiedliwości Lecha Kaczyńskiego z rabinem Warszawy i Łodzi Michaelem Schudrichem. Według rzeczniczki resortu sprawiedliwości Anny Kamińskiej, przedstawiciele strony żydowskiej przyjęli do wiadomości, że choć tradycja wyznania mojżeszowego w sprawach ekshumacji różni się od prawa polskiego, to jednak ekshumacja zostanie przeprowadzona - "zgodnie z polską procedurą karną i z udziałem rabinów".

Gdyby prace ekshumacyjne opóźniły się, ekipy budowlane mogłyby nie zdążyć z budową cmentarza wojennego. Ma on powstać do 10 lipca. Na ten dzień zaplanowano uroczystości związane z 60. rocznicą wydarzeń w Jedwabnem.

na zdjęciu: Jedwabne - miejsce, gdzie powstanie nowy cmentarz wojenny. Foto Archiwum RMF FM.

00:05