Wszczęcie śledztwa w sprawie mordu Żydów w Radziłowie na Podlasiu zapowiedział w ubiegłym tygodniu profesor Leon Kieres, szef Instytutu Pamięci Narodowej. Radziłów - niewielkie miasteczko oddalone kilkanaście kilometrów od Jedwabnego -odwiedził Marcin Buczek, który opowiada dziś o tym miejscu i wydarzeniach sprzed 60 lat.

Radziwiłów to niewielka miejscowość na Podlasiu. Mieszka tam niespełna 2 tysiące ludzi. Na niewielkim rynku są między innymi dwa sklepy i bar. Kilka razy w ciągu dnia przez Radziłów przejeżdżają autobusy PKS. Jeszcze do niedawna wiele z ulic w tej miejscowości pokrywał bruk. Niskie domy – wiele z nich jeszcze drewnianych, niewielkie podwórka, mało samochodów - może zauważyć każdy kto przejeżdża przez tą miejscowość. Obcy jest tam natychmiast rozpoznawany. Przed wojną połowę mieszkańców Radziwiłowa stanowili Żydzi. Latem 1941 roku 800 radziwiłowskich Żydów zostało zamordowanych. Większość żywcem spalono w stodole tuż za granicą miasteczka. Zbrodnia przypomina tę, którą kilka dni później popełniono w Jedwabnem: miejscowych Żydów spędzono na rynek, a następnie zagnano do oddalonej kilkaset metrów stodoły i spalono. Dziś w Radziłowie, na miejscu stodoły miejscu pomnik. Jest na nim napisane, że zbrodni dokonano w sierpniu, ale jeden z mieszkańców twierdzi, że na pewno było to w lipcu. Posłuchaj jego opowieści:

W miasteczku mówią o tym wszyscy i przekazują to praktycznie z pokolenia na pokolenie. Ustalenie pozostałych faktów i przede wszystkim ustalenie odpowiedzi na pytanie, kto to tak naprawdę zrobił jest trudna bo mieszkańcy nie rozmawiają na ten temat chętnie. A co w miasteczku działo się przed tym zdarzeniem? Wspomnienia o czasach przedwojennych w Radziłowie bywają różne.

W Radziłowie był reporter radia RMF FM, Marcin Buczek. "Tu spalono Żydów" - to tytuł reportażu, jaki powstał po rozmowach z mieszkańcami miasteczka.

Foto RMF FM

15:45