Proces "Grudnia '70" znów odroczony. Tym razem do jutra. Wczoraj, po blisko 5-godzinnej rozprawie składającej się głównie z przerw, kolejny raz nie udało się odczytać aktu oskarżenia. I tak obrońcom generała Wojciecha Jaruzelskiego i 8 innych oskarżonych znów udało się nie dopuścić do rozpoczęcia jednego z najważniejszych procesów dotyczących zbrodni PRL-u. To już piąte odrocznie procesu w tej sprawie.

Do rozpoczęcia procesu było wczoraj naprawdę blisko. Przez ponad cztery godziny obrońcy oskarżonych zgłaszali kolejne wnioski, które po przerwach, sąd odrzucał. Gdy wnioski skończyły się, wydawało się, że lada chwila akt oskarżenia zostanie odczytany. I wtedy właśnie Irena Łozińska, adwokat generała Jaruzelskiego, przypomniała orzeczenie lekarskie, zgodnie z którym generał może uczestniczyć w rozprawach tylko przez cztery godziny dziennie. Tymczasem w sądzie kończyła się piąta godzina rozprawy. Sąd musiał więc odroczyć rozprawę i tak okazało się, że generała nie męczą wielogodzinne wywiady, a kilkugodzinny proces, składający się z samych przerw, jest dla niego zabójczy.

W tej sytuacji trudno sobie wyobrazić ile miałoby być tych dni procesowych, jeśli generał może odpowiadać tylko przez cztery godziny. Szansa, że oskarżeni o kierowanie krwawą akcją pacyfikacji robotników kiedykolwiek zostaną osądzeni jest mało prawdopodobna. Nie należy bowiem zapominać, że oskarżeni są w podeszłym wieku i w złym stanie zdrowia i mogą po prostu nie doczekać końca procesu. Podobnie uważa Maciej Bednarkiewicz, oskarżyciel posiłkowy. „Ja marzyłbym o rozpoczęciu. Uważam, że to będzie wielki sukces wymiaru sprawiedliwości, jak zaczniemy. Na razie jednak nawet i na ten sukces się nie zanosi.

Według oficjalnych danych, w masakrze robotników na Wybrzeżu w grudniu 1970 roku zginęły co najmniej 44 osoby. Decyzję o użyciu broni wydał nieżyjący już szef PZPR Władysław Gomułka. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności. Możliwość taka powstała dopiero po przełomie 1989 roku. Na ławie oskarżonych zasiedli: 78-letni dziś generał Wojciech Jaruzelski, ówczesny szef MON-u, jego zastępca generał Tadeusz Tuczapski, były wicepremier Stanisław Kociołek oraz dowódcy jednostek wojska tłumiących protesty. Prokuratura postawiła im zarzut "sprawstwa kierowniczego". Żaden z oskarżonych nie przyznaje się do zarzutów.

07:20