Wczorajsze porwanie autokaru w Bremie ma związek z ruchem fundamentalistów islamskich - twierdzą przedstawiciele niemieckich służb bezpieczeństwa. 17-letni Libańczyk, zanim uprowadził autobus miejski z 19 osobami, napisał list do swoich rodziców, w którym wychwalał autorów zamachów z 11 września 2001 roku.

Dramat porwanych pasażerów trwał 7 godzin i zakończył się po dwugodzinnym pościgu na autostradzie. Widzieliśmy postać ubraną w coś, co przypominało spodnie wojskowe. Człowiek ten groził pasażerom pistoletem. Każdy kto tu był, mógł to zobaczyć. To był przerażający widok - opisywał porwanie jeden ze świadków dramatu.

Autobus zatrzymano 120 km na południe od Bremy, tworząc korek na autostradzie. Po wielu godzinach negocjacji porywacz uwolnił większość osób. Ostatni zakładnicy opuścili autobus po godz.16.00, a zaraz potem do autokaru wszedł specjalny oddział policji i aresztował porywacza.

Było to już drugi taki incydent w Niemczech w ciągu ostatnich dwóch tygodni. 11 kwietnia niemiecka policja odbiła autobus porwany przez mężczyznę, który wcześniej napadł na jeden z berlińskich banków. Przestępca został ranny w ramię, jego dwóm zakładnikom nic się nie stało.

FOTO: Archiwum RMF

07:00