Uszkodzone dwa radiowozy i na szczęście lekko ranny policjant - to bilans czwartkowego pościgu, o którym dopiero dziś poinformowała policja. Zatrzymany był poszukiwany listem gończym, a auto prowadził po zażyciu narkotyków.

Sceny niczym z amerykańskiego filmu akcji rozegrały się późnym wieczorem w czwartek na centralnych ulicach Łodzi. Policjanci chcieli zatrzymać 37-letniego mężczyznę na ulicy Gdańskiej, bo mieli informację, że jedzie skradzionym samochodem. Kierowca nie wyłączył jednak silnika, więc funkcjonariusze zablokowali ulicę.

Desperat próbował odjechać i uderzył w radiowóz. W tym czasie jeden z policjantów wybił szybę od strony kierowcy, żeby uniemożliwić złodziejowi ucieczkę.

Mężczyzna dodał gazu, przepchnął do przodu drugi radiowóz i policjant znalazł się na masce auta. Na szczęście w porę zeskoczył, dzięki czemu nie miał poważnych obrażeń. Złodziej zaczął uciekać ulicami Łodzi. Trzy skrzyżowania w centrum miasta przejechał z dużą prędkością na czerwonym świetle. W rejonie ulicy Kilińskiego wjechał na chodnik i niemal potrącił idącą nim kobietę. W końcu wyskoczył z jadącego auta i próbował uciekać pieszo. Został obezwładniony przez policjantów i zatrzymany na skwerze przy ulicy Traugutta. Po badaniu okazało się, że był pod wpływem narkotyków.

37-latek był poszukiwany listem gończym. Prokuratura postawiła mu zarzuty dotyczące popełnienia 16 przestępstw, w tym kradzieży samochodów, sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym, czynnej napaści na policjantów oraz jazdy samochodem po wpływem amfetaminy. Sąd aresztował go na trzy miesiące.