Były chilijski dyktator Augusto Pinochet w końcu trafi przed oblicze sądu. Pinochet nie odpowie jednak za zamordowanie 75 opozycyjnych działaczy. Sąd Apelacyjny w Santiago zdecydował, że emerytowany generał nie jest bezpośrednio odpowiedzialny za zarzucane czyny, a jedynie za ochranianie podległych mu oficerów - zbrodniarzy przed wymiarem sprawiedliwości.

Pomimo tego prokuratura nie zamierza się podać: "Podtrzymujemy zdanie, że Pinochet grał główną rolę w popełnionych zbrodniach, a nie był jedynie biernym współuczestnikiem przestępstw i to podkreślimy podczas, gdy będzie miał zapaść wyrok" - zapowiedział broniący praw człowieka adwokat Hugo Gutierrez. "Ta decyzja jest wstydem wymiaru sprawiedliwości ponieważ wszystkie dowody wskazują na to, że Pinochet wydawał rozkazy zabójstwa 57 osób i dokonania 18 porwań. Dzisiaj sąd apelacyjny przyłączył się do stronników Pinocheta redukując oskarżenia z kierowania akcją do osłaniania zbrodniarzy" - tak skomentowała decyzję sądu przewodnicząca rodzin ofiar Vivianna Diaz.

Inne stanowisko zajmuje jeden z członków ruchu poparcia dla generała Augusto Pinocheta: "Bez wątpienia jest to proces polityczny i akt zemsty przeciw wojsku i przeciwko generałowi Augusto Pinochetowi" - powiedział działacz. O losie byłego dyktatora zdecyduje chilijski sąd.

foto EPA

06:45