Irma, która w weekend ma uderzyć we Florydę, może okazać się najkosztowniejszym w historii huraganem w basenie Oceanu Atlantyckiego. Według amerykańskiej wyspecjalizowanej agencji Enki Research, na którą powołuje się AFP, szkody, jakich należy obawiać się w Stanach Zjednoczonych oraz na Antylach i Karaibach, mogą wynieść 120 miliardów dolarów.

Dla samych tak bogatych amerykańskich miast, jak Miami, West Palm Beach lub Fort Lauderdale, huragan może oznaczać szkody rzędu 100 miliardów dolarów - wylicza Chuck Watson, założyciel agencji Enki Research. To rzeczywiście zawrotna kwota - dodaje. Podkreśla jednak, że sytuacja ewoluuje z godziny na godzinę, a Irma może się okazać "najkosztowniejszym huraganem w historii".

Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, to pod względem strat materialnych Irma może wyrządzić większe szkody niż huragan Harvey, który niedawno uderzył w Teksas i częściowo w Luizjanę. Enki Research ocenia je na 78 miliardów dolarów.

Huragan Irma, który może uderzyć we Florydę podczas najbliższego weekendu, wydaje się najgroźniejszy dla Florydy od czasu huraganu piątej, najwyższej kategorii Andrew z 1992 roku, jakkolwiek nie ma jeszcze pewności co do jego trajektorii.

Dwie elektrownie atomowe na Florydzie przygotowują się do wyłączenia reaktorów na wypadek, gdyby miały się znaleźć na trasie Irmy.  Firma Florida Power and Light (FPL) poinformowała w czwartek, że jeśli Irma utrzyma obecny kurs, możliwe będzie wyłączenie czterech reaktorów w dwóch elektrowniach. FPL jest operatorem elektrowni St. Lucie na wyspie Hutchinson Island i Turkey Point nad laguną Biscayne Bay. 

(mn)