Srebrny medal "za zasługi dla obronności kraju" otrzymał SLD-owski marszałek woj. zachodniopomorskiego. Medal odebrał 11 listopada podczas uroczystości niepodległościowych. Ale czy Zbigniew Meyer na niego zasłużył?

Wystąpiły o to środowiska kombatanckie. Uhonorowały w jakiś sposób to, że dbam o współpracę z kombatantami – odwiedzam, spotykam się - wyjaśnia Zbigniew Meyer. Ale – jak się dowiedział reporter RMF - żadna organizacja kombatancka nie zgłosiła marszałka do odznaczenia.

A jeśli już Meyer jeździł na spotkania z kombatantami i składał wiązanki przy pomnikach, to robił to w godzinach pracy, jeżdżąc służbowym samochodem, za państwowe paliwo. A za to odznaczeń przypinać się nie powinno. Jednak teraz rządzi SLD i lubi rozdawać ordery.

Meyer wyróżnienie dostał dzięki wojewodzie. Za co? Za wzorowe wykonywanie obowiązków służbowych w zakresie bezpieczeństwa w regionie. Ale Meyer nie biegał ani z gaśnicą, ani z karabinem... Zresztą – jak sam przyznaje - mundur wprawdzie nosił, ale to dawno i z marnym skutkiem. Zostałem kapralem podchorążym. Przełożeni doszli do wniosku, że za mało dyscypliny wykazuję, jeśli chodzi o sztukę wojskową.

A może Meyer dostał medal za uporczywe trzymanie się stołka. Jeśli tak, to medal powinien być złoty, a nie srebrny, bo marszałek dzielnie walczy z opozycją, która od dawna domaga się jego dymisji.