Prawda jest też taka, że regulamin rozgrywek UEFA mówi wyraźnie: od drugiej rundy drużyny z państw, w których jest długa zima muszą mieć murawy podgrzewane. - mówi gość "Faktów" RMF Michał Listkiewicz, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

Piotr Salak: Czy nasza trawa jest w porządku?

Michał Listkiewicz: Niezupełnie. Jest bardzo zmarznięta i jeżeli sędzia, jeden z czołowych sędziów Europy, zdecydował, że mecz ma zostać odwołany, to widocznie miał ku temu powody.

Piotr Salak: Czy pomyślał pan sobie, że to jest skandal?

Michał Listkiewicz: Nie byłem w Krakowie, nie dojechałem. Też byłem sędzią i wiem, że sędzia ma ogromny dylemat, czy bezpieczeństwo zawodników stawiać na pierwszym miejscu, czy to, że wszystko jest przygotowane, ludzie na trybunach, telewizja, sponsorzy itp. Sędzia miał prawo podjąć taką decyzję, podjął ją, aczkolwiek z tego co mówił mi mój wspaniały kolega i nauczyciel Wit Żelazko, który był na miejscu, to można było podjąć inną decyzję. Sędzia podjął taką i trzeba się z tym pogodzić.

Piotr Salak: Co dalej? Nie ma żadnych gwarancji, że za sześć dni na stadionie w Krakowie będzie lepiej. Co wtedy?

Michał Listkiewicz: Dziś Wisła musi wskazać dwa inne stadiony w Polsce, na którym ten mecz mógłby się odbyć i przedstawiciel UEFA wraz z przedstawicielem Wisły pojedzie tam i obejrzy te stadiony i wyda opinię.

Piotr Salak: Kto będzie tym przedstawicielem UEFA? Ten sam człowiek, który wydał wczorajszą decyzję?

Michał Listkiewicz: Prawdopodobnie tak. Wspólnie z Wisłą zabiegam w UEFA, by ta inspekcja odbyła się dopiero w niedzielę, by dać pogodzie trochę czasu. Jest coraz cieplej, słonce ładnie przyświeca. Chcemy by w niedzielę to oceniono i wówczas pewnie byłaby to inna osoba przysłana ze Szwajcarii.

Piotr Salak: Nie ma pan wrażenia, że cały system jest trochę chory, że dżentelmen z Oslo chodzi z kluczami od mieszkania po boisku, wbija te klucze i od tego zależy, czy czyjeś marzenia zostaną zawieszone, czy czyjeś duże pieniądze zainwestowane w ten mecz zostaną wyrzucone w błoto?

Michał Listkiewicz: Próbowanie murawy kluczami nie jest poważne. Powinny być ku temu obiektywne, stosowne urządzenia. Takowe są i dziwię się, że delegat UEFA ich nie posiadał. Prawda jest też taka, że regulamin rozgrywek UEFA mówi wyraźnie: od drugiej rundy drużyny z państw, w których jest długa zima muszą mieć murawy podgrzewane. W Polsce nie ma ani jednej takiej murawy, a np. każdy rosyjski klub I ligi musi mieć podgrzewaną murawę. W Polsce, o ile pamiętam, w latach 70. Stadion w Rybniku miał taką murawę. Nieużywana wiele lat, pewnie dziś nie funkcjonuje.

Piotr Salak: W Krakowie panuje opinia, że zabrakło kogokolwiek z PZPN-u, pana, by przyjechać i pomóc w tym momencie. Dlaczego pan nie przyjechał?

Michał Listkiewicz: Wiadomo było, że wieczorem przyjadę na mecz. Nie spotkałem się z sytuacją, by prezes związku uczestniczył w rozmowach. Byłoby to nawet bardzo źle odebrane. Nie sądzę też, by moja osoba mogła cokolwiek zmienić. Decyzję mógł podjąć tylko sędzia i miał formalne podstawy do tego. Przez cały dzień byłem w kontakcie z Wisłą, głównie z prezesem Basałajem. Odbyliśmy chyba ze 100 rozmów telefonicznych. Rozmawiałem także z sędziami, z delegatem UEFA. Próbowałem żartem rozładować sytuację, by jednak ten mecz się odbył, bo mam butelkę zmrożonego napoju, który chciałbym przywieźć wieczorem i się z nimi napić. Niestety, ten żart nie podziałał. Podjęli taką decyzję, choć myślę, że można było na tym boisku zagrać. Tydzień wcześniej byłem w Pradze na meczu, gdzie murawa też była bardzo zmrożona. Turcy protestowali, ale Czesi mieli argument: mieli podgrzewanie, które prawdę mówiąc, niewiele dało, ale skoro włączyli ogrzewanie, ja – jako delegat UEFA – nie miałem wyboru i musiałem zgodzić się na rozegranie meczu.

Piotr Salak: Nie mam pan teraz wrażenia, że Włosi wskazali nam miejsce w szyku w europejskiej piłce?

Michał Listkiewicz: Nie sądzę. Po prostu pokazano nam, że musimy jak najszybciej doprowadzić, chociaż jeden czy dwa, do stanu europejskiego.

Piotr Salak: To kiedy tak będzie? Czy PZPN może pomóc?

Michał Listkiewicz: PZPN może apelować i robi to od wielu lat. Będzie tak wtedy, kiedy prócz pięknych hal i basenów, torów wioślarskich, kolarskich zaczniemy również pomagać przy budowie stadionów piłkarskich. Piłka nożna jest na szarym końcu, jeśli chodzi o inwestycje sportowe. Jest takie myślenie, że piłka jest bogata, bo są transfery, są transmisje, to zbudujcie sobie stadion sami. To tak jakby powiedzieć orkiestrze symfonicznej, by zbudowała sobie sama filharmonię, bo inaczej nie zagra...

Piotr Salak: Dziękuję za rozmowę.