​Seria eksplozji na Sri Lance. Doszło do wybuchów w trzech kościołach podczas mszy oraz w trzech pięciogwiazdkowych hotelach. Po kilku godzinach doszło do kolejnych dwóch zamachów. W atakach terrorystycznych zginęło ponad 100 osób. W kraju została wprowadzona godzina policyjna.

Po godz. 9 czasu lokalnego doszło do eksplozji w kościele św. Antoniego w Kolombo, a także w świątyniach w Negombo, nieopodal stolicy i w Batticaloa na drugim końcu kraju. W tym samym czasie zanotowano także trzy wybuchy w pięciogwiazdkowych hotelach Shangri-La, Kingsbury i Cinnamon Grand Hotel w Kolombo.

To była rzeka krwi - mówi lokalny sklepikarz N. A. Sumanapala w rozmowie z "New York Times". Z kościoła wyszedł ksiądz cały we krwi - dodaje.

Po pięciu godzinach od tych ataków doszło także do eksplozji w motelu obok ogrodu zoologicznego w miejscowości Dehiwela, nieopodal Kolombo. Krótko po tym doszło do kolejnego ataku w Kolombo - na ten moment nie wiadomo, co było celem.

W następstwie zamachów wprowadzono godzinę policyjną. Mieszkańcy nie mogą opuszczać swoich domów.

Rząd odciął także mieszkańcom dostęp do mediów społecznościowych. Wcześniej politycy apelowali, by nie umieszczać w internecie zdjęć ofiar zamachów.

W eksplozjach zginęło co najmniej 185 osób, a 470 zostało rannych. Wśród poszkodowanych jest 35 obcokrajowców. China News informuje, że wśród rannych jest czterech obywateli Chin.

Dzwoniłem do narodowego szpitala w Kolombo. Wśród poszkodowanych są obcokrajowcy, ale ich tożsamość jeszcze nie została ustalona - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Grzegorzem Kwolkiem konsul honorowy w Kolombo Krishan Balendra.

Jak informuje agencja Reutera, w samym kościele św. Sebastiana w Negombo zginęło ponad 50 osób. Na zdjęciach ze świątyni widać ciała leżące na ziemi, zniszczony dach i krew na podłodze. Natomiast w kościele w Batticaloa zginęło 25 osób.

Kolombo i Negombo znajdują się na zachodnim wybrzeżu wyspy, natomiast Batticaloa - na wschodnim.

Póki co żadne ugrupowanie nie przyznało się do przeprowadzenia tych skoordynowanych ataków terrorystycznych.

To najpoważniejszy zamach terrorystyczny na Sri Lance od 10 lat. Wyspa przez kilkadziesiąt lat była w stanie wojny domowej między rządem a separatystami z organizacji Tygrysów Wyzwolenia Tamilskiego Ilamu. Do 2009 roku - gdy konflikt został w końcu zakończony - separatyści przeprowadzili wiele ataków terrorystycznych na wyspie.

W zeszłym roku Narodowy Chrześcijański Sojusz Ewangelicki Sri Lanki (NCEASL) zanotował 86 przypadków dyskryminacji, gróźb i przemocy wobec chrześcijan. W tym roku organizacja wyliczyła już 26 takich incydentów.

Według raportu Departamentu Stanu USA, niektóre chrześcijańskie grupy i kościoły zostały sklasyfikowane przez władze Sri Lanki jako "nielegalne zgromadzenia". W tym samym raporcie mowa jest także o presji buddyjskich mnichów, by zamykać chrześcijańskie i muzułmańskie świątynie.

Na Sri Lance mieszka około 22 milionów ludzi. Według oficjalnego spisu, 70 proc. wyznaje buddyzm, 12,6 proc. hinduizm, 9,7 proc. islam, a 7,6 proc. - chrześcijaństwo.