Zaledwie 4 procent wilgotności ma ściółka w niektórych lasach regionu świętokrzyskiego. Tak tragicznych odczytów nie było nawet w zeszłym, niezwykle upalnym i suchym roku. Jak mówią leśnicy, przy takiej wilgotności wystarczy jedna iskra, by doszło do pożaru.

Wszystkiemu winne upały, wiatr i niska wilgotność powietrza. Codziennie świętokrzyscy strażacy gaszą lasy kilkanaście razy. Nieocenioną pomocą są wtedy samoloty zrzucające wodę.

Te samoloty są niezbędne. W pierwszej fazie pożaru trzy dromadery, zrzucając 6600 litrów wody, zabezpieczają pożar i wtedy straż po prostu te pożary dogasi - mówi RMF Barbara Iwańska z Okręgowej Dyrekcji Lasów Państwowych w Radomiu.

Niestety, wkrótce może ich zabraknąć, gdyż wylatały już większość godzin, za które zapłaciła ODLP w Radomiu i na razie nie wiadomo, skąd wziąć pieniądze na dalszą pracę samolotów. Jeśli w najbliższym czasie nie spadnie deszcz, zostanie wprowadzony zakaz wstępu do lasów.

Bardzo sucho jest także w lasach na Podkarpaciu, gdzie obowiązuje trzeci, najwyższy stopień zagrożenia pożarowego. Na razie jednak nie wydano zakazu wstępu do lasów, taka decyzja może zapaść w najbliższych dniach. Relacja reportera RMF Krzysztofa Powrózka:

13:15