Gliwice stały się miastem niemal zamkniętym. Remonty dróg tak skutecznie hamują kierowców, że korki sięgają często kilku kilometrów. Policjanci rozkładają ręce, a drogowcy tłumaczą, że remonty muszą wykonać.

W sobotnie przedpołudnie korki przy wjeździe do miasta nie są zbyt uciążliwe, ale gdy jutro zostaną otwarte giełdy samochodowe w Mikołowie i Gliwicach, kierowcy mogą utknąć na drodze na ponad godzinę.

Gliwiccy drogowcy tłumaczą się, że muszą wykorzystać pieniądze przeznaczone na remonty dróg. Prezydent miasta uznał tą sytuację za kryzysową i poprosił o pomoc wojewodę śląskiego. W poniedziałek odbędzie się trójstronne spotkanie, w którym wezmą udział drogowcy, władze miasta i województwa.

Miejmy nadzieję, że na spotkaniu uda się dojść do porozumienia i zostanie znalezione wyjście z „patowej sytuacji”, ponieważ tak duże utrudnienia przy wjeździe i wyjeździe z Gliwic mają potrwać aż do października.