Nie widać końca strajku pielęgniarek w Wyszkowie na Mazowszu. Protestującym i dyrekcji szpitala wciąż nie udało się dojść do porozumienia. Protestujące, które zostały dyscyplinarnie zwolnione jutro - formalnie - znów będą pracownicami szpitala. Taka oferta padła ze strony dyrekcji placówki. W piątek o 10.00 do Wyszkowa przyjadą mediatorzy wyznaczeni przez Ministerstwo. W czwartkowe popołudnie swoją pracę na miejscu rozpoczął inny mediator, którym był burmistrz Wyszkowa Grzegorz Nowosielski.

Mediatorzy mogą przyjeżdżać. Niech popatrzą, co nas spotkało. To będzie wstyd, kolejny - komentuje w rozmowie z RMF FM Jadwiga Pyt, szefowa strajku w Wyszkowie i przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek Anestezjologicznych.

Przed 22.00 dyrekcja szpitala w Wyszkowie zadeklarowała, że przywróci zwolnione dyscyplinarnie pielęgniarki do pracy. Podpisanie takiego porozumienia byłoby możliwe jeszcze dzisiaj, jednak ze względu na późną porę i zmęczenie panie pielęgniarki poprosiły, żeby te dokumenty były przygotowane na jutro - mówi burmistrz Wyszkowa Grzegorz Nowosielski. Dziś wieczorem obie strony konfliktu na pewno zbliżyły się do siebie - dodaje.

Przez cały wieczór pełniący obowiązki mediatora burmistrz podróżował między siedzibą starostwa, gdzie w czwartkowy wieczór była dyrekcja szpitala a siedzibą placówki, gdzie strajkują pielęgniarki.

Pielęgniarki z Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Wyszkowie odeszły od łóżek pacjentów w poniedziałek. Ich protest dotyczy przede wszystkim regulaminu wynagradzania. Wszedł on w życie zarządzeniem dyrektora, a nie w porozumieniu ze związkami zawodowymi - mówi Jadwiga Pyt. Liderka związku twierdzi, że nowy regulamin jest bardzo  krzywdzący dla pielęgniarek. - Wprowadza on obniżone dodatki za dyżury świąteczne i noce. Na tej podstawie obniżono nam pensje - tłumaczy.

Dyrektorka szpitala Cecylia Domżała na dzisiejszej nadzwyczajnej sesji rady powiatu podkreślała, że strajk jest nielegalny.