Od ośmiu lat więzienia do dożywocia grozi 32-letniej kobiecie, która zakatowała swoje dwuletnie dziecko. Chłopczyk zmarł w niedzielę w nocy w jednym z siemianowickich mieszkań. Jego matce postawiono zarzut zabójstwa. Irena Z. tłumaczyła, że rzuciła synem o podłogę, bo zdenerwowała się, że dziecko płacze. Była pijana.

Kobieta została aresztowana na trzy miesiące. Z sekcji zwłok wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci chłopczyka był uraz głowy. Na ciele dziecka były też ślady pobicia twardym narzędziem. Zatrzymany w poniedziałek mąż Ireny Z. - 39-letni Jarosław Z. - po przesłuchaniu został zwolniony do domu. Według prokuratury, mężczyzna nie brał udziału w przestępstwie.

Dziesięć lat temu zginęło inne dziecko kobiety - 7-miesięczny chłopczyk. Wówczas prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa, uznając, że niemowlę doznało urazu po wypadnięciu z łóżeczka i umorzyła sprawę.

foto RMF

02:55