"Donald Tusk, gdyby wrócił do Polski, jest poważnym problem dla PiS. (…) Dlatego, że w opozycji nie ma kogoś, kto wyrasta na lidera. Donald Tusk na białym koniu wróci i będzie ten obóz jednoczył. (...) Tusk to wspomnienie lepszych czasów" – twierdzi gość Roberta Mazurka w Porannej rozmowie w RMF FM Adam Hofman pytany o to, co się stanie, jeśli Tusk przegra walkę o stanowisko szefa Rady Europejskiej. Rzecznik PiS podkreśla: „Gdyby Tusk wygrał (wyścig o fotel przewodniczącego RE - przyp. red.), byłoby gorzej - z punktu widzenia PiS. Donald Tusk nie mógł uzyskać poparcia tego obozu politycznego, nie jest w stanie prowadzić kohabitacji europejskiej". Jak były rzecznik PiS ocenia wystawienie kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego na szefa RE? " Ja to oceniam dobrze, polityka wróciła do polityki” - twierdzi Hofman.


Robert Mazurek, RMF FM: Ile pan schudł?

Adam Hofman: No sporo, sporo. Kilkadziesiąt kilo by się naliczyło.

O słodki mój Boże. To bieda, nędza, teraz biznesy. Pieniędzy powinno być więcej.

Dokładnie, polityka, tutaj ludzie kilogramy mają...

Lepiej panu w biznesie niż w polityce?

Inaczej. Realizuje się, jestem szczęśliwym człowiekiem.

Skoro rządzą koledzy, to rozumiem, że pan ma wszystkie spółki Skarbu Państwa w kieszeni.

Nie, to nieprawda. Nie pracowałem, nie pracuję. Może kiedyś, ale na razie tego dla spółek Skarbu Państwa.

A odwołanie Dawida Jackiewicza, pańskiego kolegi, nie zachwiały pańskimi interesami? Gazety pisały, że polują na pana.

Tak, ale ja o sobie przeczytałem tak wiele rzeczy, że się do tego przyzwyczaiłem. Nie, raczej odebrałem to w takich kategoriach, ze bardzo dobry fachowiec, uważam Jackiewicza za dobrego fachowca. No niestety, przegrał pewien spór polityczny o gospodarkę, który był w rządzie i musiał odejść. Szkoda, ale to jest polityka.

Dawid Jackiewicz musiał odejść, Jacek Saryusz-Wolski poniekąd też musiał, ale chciał. Jak pan to ocenia? W co gra Jacek Saryusz-Wolski?

Ja to oceniam dobrze - w znaczeniu, że polityka wróciła do polityki, bo jej dawno nie mieliśmy. Mieliśmy pewne rytuały w polityce, które są i one muszą być, ale teraz mamy trochę polityki. To cieszy dla obserwatorów, czy kogoś kto tam życzliwie obserwuje, co się dzieje w Prawie i Sprawiedliwości. Jak się zakończy? No nie wiadomo. Jak się zakończy zwycięstwem Tuska, to będzie to jakiś orzech do zgryzienia, ale proszę sobie wyobrazić, że gdyby nie było wystawienia Jacka Saryusz-Wolskiego i wygrałby Tusk, to byłoby gorzej...

Dlaczego byłoby gorzej?

Byłoby gorzej z punktu widzenia Prawa i Sprawiedliwości...

Tak, ale dlaczego byłoby gorzej?

Moim zdaniem dlatego, że Donald Tusk nie mógł uzyskać poparcia tego obozu politycznego, nie jest w stanie prowadzić kohabitacji takiej europejskiej, mimo że chyba były jakieś próby, to się nie udało, więc nie był w stanie uzyskać poparcia, a Prawo i Sprawiedliwość nie mogłoby otwarcie swoim głosem powiedzieć: "Nie, my mamy innego kandydata, merytorycznie podchodzimy do problemu, Unia Europejska jest..."

A nie mogliby od tego umyć rąk? Powiedzieć takie desinteressement: "Dobra, skoro Europa tak bardzo go chce, to my przeciwko Polakowi nie wystąpimy"?

Raz tak już zrobiło, to już było 2,5 roku temu i to nic nie przyniosło. Teraz jak się rządzi i się ma narzędzia, to ten obóz polityczny jest zobowiązany do tego, żeby takie akcje polityczne - dość powiem finezyjne - przeprowadzić i to cieszy, że ta finezja wróciła do tego obozu.

Adam Hoffman sam chciałby kaptować Jacka Saryusz-Wolskiego...

Nie mam takich narzędzi dzisiaj.

...ale gdyby go pan kaptował, to co by mu pan obiecał?

Nie chcę Jacka Saryusz-Wolskiego - którego zresztą wcale tak dobrze nie znam, nie miałem nigdy z nim okazji współpracować czy pracować tak bliżej - stawiać w trudnej sytuacji, ale są możliwości, żeby wykorzystać jego potencjał europejski. Prawo i Sprawiedliwość ma kilku rozpoznawalnych polityków europejskich, jak Ryszard Czarnecki, czy profesor Legutko, ale Jacek Saryusz-Wolski wzmocni propozycje, które Prawo i Sprawiedliwość niedługo będzie składać. Jest Komisja Europejska, są...

Czyli mógłby zostać komisarzem, jak rozumiem.

Tylko, że w tej chwili toczy grę o poważniejsze stanowisko. Oczywiście i pan, i ja wiemy, że będzie bardzo trudno, żeby tą grę wygrać, bo to się robi inaczej, poza tym kilka krajów europejskich chce raczej pokazać PiS-owi, że to nie kraje decydują, tylko klub europejski.

To kończąc ten wątek europejski, chciałbym tylko spytać, czy pana zdaniem Donald Tusk rzeczywiście będzie chciał wrócić do polskiej polityki i to wrócić jako kandydat na prezydenta?

No i to jest poważny problem i dlatego ta gra, która pokazuje, że jest on kandydatem - jak rozumiem - w tej chwili nie polskiego państwa, tylko być może innych krajów, jest grą, która ma osłabić pozycję Donalda Tuska. To jest poważny problem. Donald Tusk w tej chwili, gdyby wrócił dziś - powiedzmy: nie wygrywa, wraca dziś do Polski - jest poważnym problemem dla Prawa i Sprawiedliwości, po następnej kadencji chyba jeszcze poważniejszym, dlatego że w opozycji zrobiła się pewna równowaga, tzn. czasem jest wyżej Schetyna, czasem Petru, czasem się ktoś skompromituje, czasem nie - ale nie ma nikogo, kto wyrasta na lidera. No to Donald Tusk na białym koniu wróci, będzie ten obóz jednoczył.

Ale będzie mu się chciało?

Po pierwsze, nie będzie miał wyjścia...

Aleksander Kwaśniewski mówi w wywiadzie dla "Dziennika", że Tusk jest starszy niż on właściwie. Będzie.

To są zaklęcia, które się mówi. To jest tak, że polityka wymusza... jest pewien determinizm historyczno-polityczny i ten determinizm polega na tym, że zarówno Donald Tusk będzie musiał, jak i opozycja dzisiejsza będzie go chciała, bo nie będzie miała innego wyjścia. Donald Tusk to wspomnienie lepszych czasów, po prostu.

Skoro już jesteśmy przy opozycji, to jeszcze jedno pytanie: Ryszard Petru i Paweł Kukiz to nowe siły w Sejmie - myśli pan, że zostaną w Sejmie na dłużej? Pan się krzywi.

Ja się krzywię, bo system się na chwilę rozszczelnił, pojawiły się nowe siły i ani jedna, ani druga chyba nie spełniły oczekiwań, także tych, którzy na nie liczyli, czyli ich wyborców. Ale to jest tak, że - proszę pamiętać, ja o tym pamiętam - Prawo i Sprawiedliwość rządzi samodzielnie, rządzi dlatego, że do Sejmu nie weszło SLD, nie weszła Lewica - gdyby tak się stało, musiałoby pewnie rządzić z Kukizem, to byłaby jeszcze gorsza koalicja niż z Samoobroną i LPR-em, bo wydaje się, że ta partia jest jeszcze mniej obliczalna i jeszcze bardziej zakorzeniona, tak naprawdę, w głębokim państwie, w tym starym systemie - w związku z tym bardzo dobrze z punktu widzenia Prawa i Sprawiedliwości, że tak się stało, ale nie oceniam tych partii jako jakiejś nowej jakości.

Myśli pan, że Petru nie zostanie dłużej? Nie zastąpi Platformy?

Wydawało się, że ma taką szansę. Wydarzyło się, co się wydarzyło, na przełomie roku. Ale pamięć społeczna jest trochę taką pamięcią krótką...

Ach ten Półwysep Iberyjski, wszystkim szkodzi. Niektórzy nie dolecieli do Madrytu, a właściwie dolecieli - i wylecieli.

(śmiech) Zgadza się. Ale ja leciałem z żoną, tu - trzeba przyznać - prawdziwy konserwatysta. Jak już leci, to chociaż z żoną leci.

Ale dobrze, zostawmy to, bo już nie chcę na razie tego wątku ciągnąć. Chcę pana spytać tylko o jedną rzecz...

Nie, ale to jasne, że to mu zaszkodziło i w związku z tym musi bardzo pracować, żeby to odbudować...

Komitet Obrony Demokracji - takie ciało, wydawało się, że będzie hegemonem, że będzie rządziło opozycją, a w tej chwili jest w poważnym kryzysie.

Elity III RP mają pewien problem, bo dziś nie mają lidera swej reprezentacji. Wydawało się, że próbują to zrobić, najpierw stawiając po kolei na Platformę, Nowoczesną, potem budując coś swojego. W tej chwili znów nie mają reprezentacji, stąd wracamy do tego Tuska. Będą apelować do niego jak do cara "święty Mikołaju"...

Donald Tusk w roli świętego Mikołaja, dobrze, to piękna wizja. Ale porozmawiajmy w takim razie o pańskich kolegach z rządu w tej chwili. Pan uważa, że to jest dobra zmiana?


Tak, ja uważam, że ten projekt polityczny jest potrzebny - mam nadzieję, że on się uda i że zostanie przeprowadzony dobrze, bo utknął w znaczeniu, że to jest rewolucja, która nie ma ogłoszonego celu. Ja uważam, że jest moment, kiedy trzeba ten cel, gdzie te działania, które są - jedne lepsze, drugie gorsze, ale w większości zgodne z tym, co pewnie większość, która wybrała PiS oczekuje - dokąd zmierzają. I brakuje dziś powiedzenia co jest na końcu tej... No może rewolucja to za mocne słowo, ale takiej silnej zmiany, mocnej zmiany w wielu dziedzinach. Na końcu jest ten dom. On będzie wyglądał tak, miał taki dach, takie drzwi. To jest potrzebne. Wizualizacja sukcesu.

A drzwi będzie otwierał Bartłomiej Misiewicz.

Nie, Bartłomiej Misiewicz został ostrzelany ze wszystkich stron. To jest atak niewątpliwie nie tylko na niego, a może przede wszystkim na Antoniego Macierewicza.

Ale pan jest PR-owcem.

Ale powiem panu coś - mnie na przykład bardzo imponuje postawa Macierewicza w tej sprawie. "Swoich będę bronił i nie oddam ich pod żadnym ostrzałem". 

Wyciągnął lekcję z tego, co się przydarzyło Leszkowi Millerowi, który nie bronił i musiał sam odejść.
 

Tak, rannych na polu walki się nie zostawia. Pokazał to Antoni i to u mnie wzbudziło duży szacunek.

A widzi pan - pana zgubili, a jednocześnie wygrali wybory.

Ale nie dlatego to mówię. Czasami w polityce trzeba podejmować decyzje także i takie. Ja nie mam o to do nikogo pretensji. 

Adam Hofman w internetowej części Porannej rozmowy: Mam problem z ministrem Morawieckim

"Ja mam problem z ministrem Morawieckim - on jest teraz w momencie kluczowym dla siebie. Był bardzo długo na fali wznoszącej, także jeśli chodzi o władzę, coraz więcej jej w gospodarce miał. I dobrze. Postawiono na jakiś projekt, ten projekt ma mieć narzędzia. Tego w polityce wcześniej nie było. (...) I teraz musi dowieźć do mety. Ma na to najbliższe miesiące" - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Adam Hofman. "Jeśli Morawiecki będzie dowoził cele, które obiecał Jarosławowi Kaczyńskiemu - to będzie OK. Jeśli nie? Będziemy mówić o nim w czasie doskonale przeszłym" - ocenił były rzecznik Prawa i Sprawiedliwości. Analizował też słabe strony prezydentury Andrzeja Dudy. "Za wszelką cenę stara się udowodnić, że nie pochodzi z pewnego środowiska politycznego, w którym uznanym, niekwestionowanym i oczywistym jest lider, który podejmuje decyzje. Na robienie tego poświęca bardzo wiele energii" - stwierdził Hofman.