Prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński uważa, że dane dotyczące inflacji w Polsce nie są niepokojące. Jak wyjaśnił w dzienniku "Financial Times", inflacja jest częściowo napędzana przez przejściowe i zewnętrzne czynniki, m.in. ceny paliw.

Szef NBP Adam Glapiński nie podziela obaw o inflację, nawet kiedy inne banki centralne w regionie zaczęły podnosić stopy procentowe, aby walczyć ze wzrostem cen. Wyjaśnił, że inflacja jest częściowo napędzana przez przejściowe i zewnętrzne czynniki, jak efekty bazowe i ceny paliw.

Brytyjski dziennik podkreśla, że inflacja w Polsce, druga obecnie co do wielkości w UE, sięgała w maju 4,7 proc. W czerwcu spadła do 4,4 proc.

Kiedy odejmiemy od inflacji zasadniczej wpływ czynników regulacyjnych i podażowych, otrzymamy inflację zbliżoną do 2,5 procenta. (...) W tej chwili nie ma więc powodów do niepokoju, zwłaszcza że spodziewamy się również spadku inflacji zasadniczej - uspokajał Glapiński.

Zapowiedział, że NBP będzie się bardzo uważnie" przyglądał sygnałom, czy rosnące płace powodują wzrost cen w miarę przyspieszania w gospodarce po pandemii. Oczekuje, że w Polsce nastąpi w przyszłym roku wzrost gospodarczy w wysokości ponad 5 procent.

Jeśli zaobserwujemy tendencję, że w ciągu kilku kwartałów wzrost cen może być napędzany przez czynniki popytowe, wtedy będziemy działać. Kiedy to się stanie? Trudno precyzyjnie powiedzieć, ale raczej nie wcześniej niż jesienią tego roku. A może dopiero w połowie przyszłego roku - przewidywał cytowany przez "FT" prezes NBP.

 

Nasze podejście jest podobne do tego, jakie ma Rezerwa Federalna (bank centralny USA), czy EBC (Europejski Bank Centralny): czekamy aż ożywienie gospodarcze stanie się pewne i trwałe, i wtedy będziemy się przyglądać, czy jest ryzyko wzrostu inflacji. I na pewno nie będziemy się wahać: będziemy działać natychmiast, jak tylko będzie to konieczne - zapowiedział Glapiński.

Gazeta dodaje, że prezes NBP nie ma "szczególnych obaw" co do rynku pracy w Polsce, a napływ w najbliższych latach pracowników z Ukrainy i Białorusi "z pewnością wystarczy do zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania na siłę roboczą".

Brytyjski dziennik przypomina, powołując się na Europejski Urząd Statystyczny (Eurostat), że bezrobocie w Polsce, wynoszące 3,8 proc., należy do najniższych w UE.