Aż 625 mld złotych wyparowało z Giełdy Papierów Wartościowych w 2008 roku. To najgorsze dwanaście miesięcy w historii parkietu – pisze „Puls Biznesu”. Pogłębiający się globalny kryzys finansowy połączony z nasilającą się zapaścią największych gospodarek świata bił niemiłosiernie również w krajowe indeksy. WIG i WIG20 zanurkowały po około 50 procent. W przyszłym roku lepiej nie będzie...

To wynik bez precedensu. Dotychczas najgorszym rokiem dla krajowych inwestorów był 1994. Wtedy indeks szerokiego rynku stracił 40 proc. W tym roku krajowi inwestorzy kończyli niemal w każdym miesiącu z nosem na kwintę. Tylko marzec i lipiec okazały się wzrostowymi. W drugiej połowie roku obserwowaliśmy prawdziwą jazdę bez trzymanki. Szkoda tylko, że była to jazda w dół. W roli motorniczego w negatywnym tego słowa znaczeniu wystąpił amerykański Lehman Brothers. Jego wrześniowe bankructwo uruchomiło kolejne pokłady podaży na wszystkich światowych rynkach akcji. Na GPW, wobec szybko pogłębiającej się zapaści finansowo-gospodarczej, z prędkością światła padały kolejne wsparcia na indeksach. W październiku WIG20 osiągnął poziom z 2004 r.

Szalejąca bessa pustoszyła portfele inwestorów. W oczach topniała wartość rynkowa firm. W rok kapitalizacja spółek notowanych na GPW spadła o ponad 625 mld zł (do 450 mld zł). Najbardziej nominalnie ,,zubożały" blue chipy. Wartość rynkowa wielkiej czwórki (Pekao, PKO BP, KGHM, Orlen) spadła o ponad 70 mld zł. Największy spadek kapitalizacji zanotował CEZ. Wartość czeskiej spółki energetycznej zmniejszyła się o ponad 36 mld zł. To jedna piąta tego, co oddały wszystkie krajowe blue chipy. Frustrację inwestorów pogłębia to, że w 2008 r. GPW należała do najsłabszych na świecie. A przecież polska gospodarka, choć zwalnia, wciąż radzi sobie nieźle. WIG spadł o połowę. Tymczasem indeksy rynków zarażonych recesją radziły sobie lepiej. Na kilka dni przed końcem roku londyński FTSE traci 34 proc., a nowojorski Dow Jones niecałe 36 proc.

Co czeka GPW w 2009 r.? Niestety, dobrych informacji niewiele. W realnej gospodarce kryzys dopiero się rozkręca. Nad Wisłą, oprócz dramatycznych doniesień medialnych, w ogóle nie jest on jeszcze odczuwalny dla Kowalskiego. To zapewne się zmieni. Warszawska giełda w każdym razie dyskontuje już poważne spowolnienie (niektórzy analitycy twierdzą nawet, że recesję). III kwartał przerwał passę sześciu z rzędu kwartałów, w których rosły zyski krajowych firm. A to nie koniec, bo ekonomiści i analitycy giełdowi poprawy spodziewają się najwcześniej pod koniec przyszłego roku.