Blisko tysiąc osób pożegnało wczoraj w Łodzi tragicznie zmarłego Jacka Dębskiego. Na pogrzebie byłego ministra byli kibice i przedstawiciele sportu z całej Polski. Nie zabrakło również łódzkich polityków. W ostatniej drodze byłemu szefowi UKFiT-u nie towarzyszył nikt z przedstawicieli rządu. Pogrzeb, mimo licznie przybyłych ludzi, był skromny. Trwał niecałą godzinę i nikt z nad trumny nie wspominał zastrzelonego dwa tygodnie temu w Warszawie polityka.

Na cmentarz przyszli m.in. szef łódzkiej "Solidarności" Waldemar Krenc, władze województwa, a także były wicepremier i szef MSWiA Janusz Tomaszewski, b. trener piłkarskiej reprezentacji Polski Andrzej Strejlau, utytułowany bramkarz Jan Tomaszewski, Edward Kujawa - trener kadry narodowej w piłce wodnej, a także Filip K., jeden z uczestników ostatniej kolacji zabitego. Była też reprezentacja kibiców ŁKS Łódź, Legii Warszawa, Lechii Gdańsk i Zagłębia Sosnowiec. Posłuchaj relacji naszego łódzkiego reportera, Piotra Andrysiaka:

Jacek Dębski został śmiertelnie postrzelony w nocy z 11 na 12 kwietnia na warszawskiej Pradze. Ostatnie godziny przed śmiercią spędził w towarzystwie dwóch mężczyzn oraz młodej kobiety. Gościł w mało znanej, niedawno otwartej włoskiej restauracji. W pewnym momencie opuścił lokal. Towarzyszyła mu kobieta –Halina G. - z którą bawił w restauracji. Godzinę później znaleziono go ciężko rannego niedaleko mostu Poniatowskiego. Został przewieziony do warszawskiej kliniki wojskowej. Tam podczas trwającej trzy godziny operacji zmarł, nie odzyskawszy przytomności. Policja przyjęła wstępnie, że motywem zbrodni były porachunki mafijne. Według informacji sieci RMF FM, prowadzący śledztwo biorą też pod uwagę wątek towarzysko - obyczajowy.

foto Piotr Andrysiak RMF FM Łódź

06:30