Skala tego kryzysu jest historyczna, a będzie jeszcze gorzej - ostrzega Barack Obama i zapowiada intensywne działania ratunkowe w amerykańskiej gospodarce.

Chodzi przede wszystkim o rządowe inwestycje w drogi, mosty, czyli w infrastrukturę, oraz rozwój nowych, tak zwanych czystych technologii. Tu mowa między innymi o nowej generacji samochodów, które mają być napędzane inaczej niż na ropę czy benzynę. Te działania mają stworzyć nawet 2,5 miliona miejsc pracy. A to jest główne założenie programu Obamy - pomóc gospodarce przez zasilenie portfeli ludzi.

Ta koncepcja ma tylko jeden, słaby punkt. Program ma kosztować prawie 500 miliardów dolarów, a nowy prezydent chce jednocześnie obniżać podatki. Pytanie więc z czego sfinansuje te działania.

To z kolei będzie zmartwienie Tima Geithner'a - nowego sekretarza skarbu. Jeśli ten plan się uda, zyska nie tylko amerykańska gospodarka. Wzrost gospodarczy w Stanach, napędza koniunkturę na wielu kontynentach. Poza tym, jeśli uda się wynalezienie nowych technologii na przykład motoryzacyjnych, to oczywiście za kilka lat i w Polsce pojawią się samochody nowej generacji. Dlatego w tym sensie, skutki planu mogą być globalne.