Najwyższa Izba Kontroli planuje zbadać cały ponadroczny proces prywatyzacji obu stoczni. Jak ustalił reporter RMF FM Mariusz Piekarski, już za kilka dni inspektorzy skontrolują, jak wyglądała rządowa pomoc zwalnianym stoczniowcom. Potem będą lustrować sam proces sprzedaży zakładów zagadkowym katarskim inwestorom.

Jeszcze w tym tygodniu do Polski mają przyjechać przedstawiciele rządowego funduszu katarskiego, aby prowadzić rozmowy na temat zakupu stoczni w Gdyni i Szczecinie. Fundusz państwowy przejął rolę prywatnego inwestora, gdy ten nie zapłacił w terminie.

Rzecznik rządu wykluczył możliwość, by premier spotkał się z nowym inwestorem, ponieważ to projekt wyłącznie biznesowy. Jeśli Katarczycy przyjadą to, żeby zebrać ostatnie informacje o majątku i sytuacji stoczni. Nie będzie już czasu na politykę. Nie ma potrzeby angażowania czynników politycznych. Oni analizują w tej chwili sytuację prawną, sytuację ekonomiczną i majątkową i jest to analiza czysto biznesowa – powiedział Paweł Graś.

Spotkania z katarską agencją rządową nie ma w planach również minister Aleksander Grad. Oznacza to, że Katarczycy na razie nie widzą potrzeby przyjazdu do Warszawy. Przypuszczalnie analizują inwestycje na odległość, ale może to również być dowód, że i ta rządowa agencja nie sfinansuje kupna stoczni. Według ministra Grada to bardziej prawdopodobna wersja: Ja nie jestem optymistą, jeśli chodzi o zakończenie procesu do 31 sierpnia. W poniedziałek poinformuję panią komisarz, czy wpłata jest, czy jej nie ma. Jeżeli jej nie ma, to nasz wniosek o to, aby procedurę przeprowadzić zgodnie z ustawą o kompensacji, jeszcze raz jest aktualny - stwierdził:

Na razie nie został ustalony termin wizyty przedstawicieli katarskiego funduszu rządowego. Zasygnalizowano jedynie, że mogą pojawić się po tym, jak skończą prawne analizy projektu. Na to zostało im mało czasu, bo jedynie cztery dni. Jeśli i ten katarski fundusz zrezygnuje i nie zapłaci za stocznie, resort skarbu zamierza wystąpić do Komisji Europejskiej o przedłużenie terminu sprzedaży stoczni tak, by zorganizować kolejny przetarg, choć, jak mówi Grad, za pierwszym razem nie było chętnych, a na rynku stoczniowym nastąpił krach.

Warto przypomieć, że 24 lipca premier Donald Tusk zapowiadał, że jeśli minister do końca sierpnia nie sfinalizuje sprawy sprzedaży stoczni w Szczecinie i Gdyni, zostanie odwołany:

Graś oświadczył, że Tusk zabierze głos w sprawie ewentualnej dymisji ministra skarbu dopiero po 31 sierpnia. Jednak na razie premier i członkowie rządu milczą także w kwestii dostępu do dokumentów dotyczących sprzedaży stoczni. I to mimo wtorkowej deklaracji Tuska, według której może do nich zajrzeć każdy:

Reporterka RMF FM Agnieszka Witkowicz usiłowała uzyskać dostęp do dokumentacji, ale niestety była odsyłana od urzędu do urzędu. Rzecznik rządu polecił o dokumenty pytać w resorcie skarbu; ministerstwo powiedziało, że tylko nadzoruje proces i radzi zgłosić się do Agencji Nadzoru Przemysłu. Ta z kolei odesłała naszą dziennikarkę do strony internetowej, gdzie można znaleźć kilka informacji na temat przetargu. Nie ma tam jednak dokumentów świadczących o próbach kontaktu z arabskim inwestorem, tych udanych i nieudanych, a także kopii listu, w którym padła deklaracja, że sprawę przejmuje katarska agencja rządowa.

W czasie obrad sejmowej komisji skarbu Grad zbywał pytania posłów Prawa i Sprawiedliwości dotyczące sprzedaży stoczni. A co złego wynikałoby z tego, gdyby międzynarodowy handlarz bronią był pośrednikiem pomiędzy polskim rządem a katarskim inwestorem w sprawie sprzedaży stoczni? - mówił. Minister nie zaprzecza, a wręcz między wierszami sugeruje, że człowiek zajmujący się handlem bronią, w tym również polską, uczestniczył w rozmowach o sprzedaży stoczni. Ta osoba, bo mówi się "jakiś handlarz bronią" - a ktoś, kto sprzedaje, lub pomaga sprzedawać polską broń, to co to znaczy, że to jest zły człowiek, czy to jest dobry człowiek? To jest handel bronią, tak? To takie pejoratywne w pana ustach - mówił zdenerwowany Grad pod ostrzałem pytań posła Marka Suskiego:

Dla Suskiego sprawa jest już jasna: To, o czym mówił premier, że jest mu wszystko jedno, czy polskie stocznie kupuje handlarz bronią, czy bursztynem, zostało potwierdzone - powiedział.

Urzędnicy resortu skarbu twierdzą, że wszystkich uczestników prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie prześwietliło ABW i nie miało żadnych zastrzeżeń. Poza tym,jak podkreśla wiceminister skarbu Zbigniew Gawlik, pośrednictwo w handlu bronią nie jest w Polsce zabronione.