Strzelanina w Strefie Gazy. Izraelscy żołnierze otworzyli ogień do dwóch palestyńskich samochodów. Zginęły cztery osoby. A końca przemocy nie widać. Według Izraela, palestyński przywódca Jaser Arafat nie ma już wpływu na to, co się dzieje.

Rano młody Arab rzucił granat w kierunku patrolu izraelskiej armii w rejonie żydowskiego osiedla Necer Hazani. Nie wiadomo, czy komuś coś się stało. Izrael uważa, że przywódca Palestyńskiej Autonomii, Jaser Arafat nie ma już wpływu na to, co się dzieje w Strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu. Arafat nie zwraca uwagi na takie opinie. Dziś rano w Kairze spotkał się z prezydentem Egiptu Hosnim Mubarakiem. Egipski przywódca przyjął też amerykańskiego sekretarza obrony, Williama Cohena, któremu powiedział, że odwołany wczoraj z Izraela egipski ambasador wróci dopiero, kiedy ustanie przemoc na terytoriach palestyńskich.

W starciach izraelsko-palestyńskich, trwających od końca września, zginęło już ponad 250 osób, w większości Palestyńczyków. Obie strony obarczają się wzajemnie winią się za zamieszki. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF z Tel Awiwu, Elego Barbura?

foto RMF

10:00