Możliwe, że napad na konwój bankowy, do którego doszło w Kielcach w Wigilię ubiegłego roku był sfingowany. O kradzieży 2,5 mln zł słyszała cała Polska. Jak jednak dowiedziało się RMF, złodziejom co najmniej ułatwiono zadanie. Możliwe też, że to konwojenci zrabowali pieniądze wymyślając historię o napadzie.

Prokuratura bierze pod uwagę 2 scenariusze: albo konwojenci celowo nie zamknęli drzwi samochodu i umożliwili bandytom wtargnięcie do środka, albo też żadnego napadu nie było, a złodzieje zostali po prostu wymyśleni.

Wątpliwości prokuratury wzbudziło to, że wbrew wszelkim zasadom, drzwi furgonetki były otwarte. Także sejf nie został zamknięty, bo aby go otworzyć, jeden z konwojentów musiałby wysiąść z samochodu, a nikt nie opuszczał kabiny.

Zastanawiające może być również to, że pies policyjny nie podjął żadnego tropu tak, jakby nikogo prócz ochrony na miejscu napadu nie było.

Szef firmy ochroniarskiej nie chciał rozmawiać z reporterem RMF. Mimo to, udało mu się ustalić, że ochroniarze z konwoju pozostają na zwolnieniu i żaden z nich nie poniósł do tej pory żadnych konsekwencji.

Foto: Archiwum RMF

21:30