Według rządowych prognoz, z powodu kryzysu w eurolandzie liczba bezrobotnych ma na koniec roku przekroczyć nad Sekwaną 10 procent. To może przekreślić szanse Nicolasa Sarkozy'ego w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.

Paryscy eksperci obawiają się, że przyszły rok będzie jeszcze gorszy z powodu recesji. Masowe zwolnienia pracowników zapowiadają banki, koncerny samochodowe i energetyczne oraz firmy budowlane.

Żeby powstrzymać rekordowy wzrost bezrobocia i uniknąć wyborczej klęski rząd chce wprowadzić więcej elastyczności w kodeksie pracy. Kryzysowa narada w tej sprawie z szefami największych francuskich central związkowych ma się odbyć w połowie stycznia. Zamiast elastyczności związkowcy chcą jednak zwiększenia ochrony pracowników.

Francja już teraz jednym z krajów o najbardziej rozbudowanych przywilejach socjalnych. Pracownicy zatrudnieni na etatach muszą wypracować w tygodniu 35 godzin. Wiele grup zawodowych ma prawo do wcześniejszych emerytur. Wiele z tych przywilejów zostało wywalczonych przez związki zawodowe w czasach, gdy pracowało się w bardzo ciężkich warunkach. Teraz jednak są anachroniczne i bardzo kosztowne dla budżetu.