Zagraniczni inwestorzy z "nieprzyjaznych krajów", mający udziały w rosyjskich firmach, będą mogli sprzedawać akcje za nie więcej niż 50 proc. ich wartości - informuje agencja Reutera, powołując się na protokół opublikowany przez rosyjskie Ministerstwo Finansów.

Za "nieprzyjazne kraje" Rosja uważa te państwa, które wprowadziły na nią sankcje po agresji na Ukrainę, rozpoczętej 24 lutego 2022 r. Dotyczy to krajów Unii Europejskiej, USA, Wielkiej Brytanii, Kanady, Japonii i Australii. 

Odkąd Moskwa wysłała swoją armię na Ukrainę, wiele zachodnich firm opuściło Rosję (listę tych, którzy wciąż prowadzą interesy z krajem Putina, aktualizuje Uniwersytet Yale). 

Równolegle zastawiano się także, jakie działania podejmie Kreml wobec zagranicznych inwestorów, którzy są udziałowcami rosyjskich firm. Latem pojawił się projekt ustawy, która umożliwiłaby władzom przejęcie zachodnich aktywów, ale przepisy nie przeszły procedury w rosyjskim parlamencie. Dekret podpisany 5 sierpnia przez prezydenta Władimira Putina zakazał inwestorom z "nieprzyjaznych krajów" sprzedaży akcji w firmach kluczowych branż, m.in. w bankach i sektorze energetycznym. O wyjątakach od tego zakazu może decydować prezydent Rosji.

W protokole z posiedzenia rządowej komisji monitorującej inwestycje zagraniczne, które odbyło się 22 grudnia, pojawiły się zapisy, w których wymieniono zestaw środków przy sprzedaży aktywów mających zastosowanie  do "cudzoziemców powiązanych z obcymi państwami, które  podejmują nieprzyjazne działania wobec rosyjskich osób prawnych i osób fizycznych". 

Zgodnie z protokołem, który w piątek został opublikowany przez rosyjski resort finansów, pojawił się tam zapis o obowiązku sprzedaży "aktywów z dyskontem co najmniej 50 proc." w stosunku do ich wartości rynkowej.

Inna opcja, o której mówiono na posiedzeniu, to wprowadzenie dodatkowej opłaty w wysokości 10 proc. wartości transakcji, która trafiałby do budżetu państwa rosyjskiego.