Lubelscy urzędnicy z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie obsługujący samotne matki czują się już bardzo zmęczeni. Od pierwszego maja pracują non stop w niedzielę i święta od rana do późnych godzin nocnych.

Kilku poskarżyło się Państwowej Inspekcji Pracy. Szefowa MOPR Dorota Gąsior nie jest zdziwiona ich desperacją. Ona sama choć swe obowiązki pełni zaledwie od piątku, to już straciła głos – przyjmuje codziennie około 200-250 kobiet, praktycznie od rana do wieczora.

Mimo braku współpracy ze strony urzędów państwowych; mimo tego, że zalecane przez ministerstwo programy komputerowe nie sprawdziły się, a samo wprowadzenie jednego wniosku do systemu „na piechotę” zajmuje 40 minut - to pracować trzeba.

Jak obliczyli urzędnicy, aby obsłużyć wszystkich uprawnionych potrzeba na to 280 dni pracy przez 24 godziny na dobę. Samotne matki potrzebują pieniędzy, a urzędnicy chwili wytchnienia – w tej chwili nawet bardziej niż zapłaty za nadliczbowe godziny.