Grupa eurodeputowanych chce ulżyć pasażerom. Dla PKP jednak przegłosowane właśnie w komisji PE pomysły mogą okazać się zabójcze - a w dodatku zapłacą za nie pasażerowie…

Wyższe odszkodowania za spóźnienia, ułatwienia dla niepełnosprawnych i miejsca dla rowerów w każdym pociągu. To rozwiązania korzystne dla pasażerów - zabójcze jednak dla Polskich Kolei Państwowych.

Kontrowersyjne głosowanie w tej sprawie odbyło się we wtorek w Komisji Transportu i Turystyki Parlamentu Europejskiego.

Eurodeputowany SLD Bogusław Liberadzki przygotował raport, w którym zaproponował wiele korzystnych dla pasażerów zmian. Równocześnie ich wprowadzenie byłoby wykonalne dla polskiego przewoźnika.

Liberadzki chciał, aby nowe przepisy zaczęły obowiązywać od 2024 roku, czyli od momentu, gdy PKP wykorzysta już unijne środki na dostosowanie infrastruktury.

Europejscy chadecy, liberałowie i Zieloni wprowadzili jednak do jego raportu zmiany, które oznaczają, że polskie koleje już za dwa lata będą musiały wydać miliony euro, by dostosować się do nowych regulacji.

Trzeba będzie np. zainstalować w każdym składzie po 8 stojaków na rowery. Ponadto przewoźnik będzie musiał zwracać 100 procent należności za bilet już przy 2-godzinnym spóźnieniu pociągu.  Liberadzki proponował natomiast, by całość kwoty zwracać dopiero przy 180 minutach spóźnienia. Wprowadzono także zapis, że niepełnosprawni będą musieli mieć zapewnioną pomoc od wyszkolonego personelu na każdej, nawet najmniejszej stacji - bez konieczności planowania wyjazdu z dużym wyprzedzeniem. Liberadzki proponował, by taka opieka była dostępna, ale z 3-godzinnym uprzedzeniem. Jego zdaniem bowiem, utrzymywanie tego typu personelu na malutkich stacjach będzie zbyt kosztowne.

W moim raporcie starałem się, żeby nowe, korzystne dla pasażerów przepisy były także wykonalne dla PKP. Myślałem propaństwowo - zaznacza eurodeputowany SLD w rozmowie z korespondentką RMF FM Katarzyną Szymańską-Borginon.

Te nowe koszty PKP może oczywiście odbić sobie na... cenach biletów.

Na razie propozycja nowych regulacji została przegłosowana w Komisji Transportu i Turystyki, co oczywiście nie wyczerpuje procedury. Przed nami głosowanie na sesji plenarnej PE, a później konieczna będzie jeszcze zgoda państw członkowskich UE. Bogusław Liberadzki liczy, że właśnie na tym ostatnim etapie przepisom uda się przywrócić kształt z jego propozycji.

W kuluarach tymczasem - jak donosi Katarzyna Szymańska-Borginon - mówi się, że troska chadeków i liberałów o pasażerów, która doprowadziła do zaostrzenia propozycji Liberadzkiego, wynika ze zbliżających się wyborów do europarlamentu...


(e)