Już blisko bilion rubli wpompowały w rynek rosyjskie władze, by ratować płynność tamtejszych banków. Dzięki temu udaje się utrzymać kurs rubla, ale na moskiewskim parkiecie nie ustaje masowa wyprzedaż. Na dwóch tamtejszych giełdach znów zawieszono obrót akcjami. Od rana straciły prawie siedem procent. Przez ostatnie trzy miesiące tamtejsi inwestorzy stracili już ponad dwie trzecie oszczędności.

Wczoraj RTS i MMWB, dwie największe giełdy w Rosji, przeżyły krach porównywalny z kryzysem finansowym z 1998 roku. Ich indeksy spadły do poziomów najniższych od ponad trzech lat. Na obu parkietach na godzinę wstrzymano handel akcjami. Papiery najatrakcyjniejszych spółek straciły na wartości od 8 do 32,5 proc.

Indeks RTS (Rosyjskiego Systemu Handlowego) zjechał o 11,47 proc., indeks MMWB (Moskiewskiej Międzybankowej Giełdy Walutowej) poleciał o 17,45 proc. Od maja, kiedy to rosyjskie rynki przeżywały największe wzloty, indeks RTS stracił już ponad 50 proc., a indeks MMWB - 55 proc. Według rosyjskich analityków, mimo poprawy warunków zewnętrznych, na wewnętrznym rynku międzybankowym wciąż występują problemy z płynnością.

Tę paniczną wyprzedaż - jak tłumaczą rosyjscy analitycy - spowodowała niewypłacalność Lehman Brothers, jednego z największych banków inwestycyjnych na świecie, a także problemy AIG, największego na świecie towarzystwa ubezpieczeniowego. Nałożył się na to dalszy spadek cen ropy naftowej i trwający od kilku tygodni odpływ kapitału zagranicznego z Rosji, będący konsekwencją wojny w Gruzji.

Co o panice na moskiewskich giełdach sądzą przeciętni Rosjanie? Posłuchaj relacji Przemysława Marca: