Na rozkaz prezydenta Eduarda Szewardnadze rozpoczęła się mobilizacja policji i wojska, które mają wprowadzić w życie stan wyjątkowy. Szewardnadze poinformował też opozycjonistów, że mają 48 godzin na opuszczenie budynku parlamentu, który zajęli.

Nie do końca jednak wiadomo, jaką władzę ma Szewardnadze, gdyż w kraju pojawił się jeszcze jeden prezydent. Nino Burdżanadze, była przewodnicząca parlamentu Gruzji ogłosiła, że przejmuje pełnomocnictwa szefa państwa i wezwała ministrów gruzińskiego rządu do podporządkowania się.

Ciągle jeszcze nie doszło do prawdziwej próby sił. Obie strony, czyli Szewerdnadze i opozycja, która zajęła parlament próbują przeciągnąć na swoją stronę oficerów wojska i policji. Opozycja twierdzi, że Szewerdnadze nie ma jak wprowadzić stanu wyjątkowego, gdyż żadne siłowe struktury go nie popierają.

To, co dzieje się w Tbilisi może to potwierdzać. Centrum miasta, parlament i kancelaria prezydencka należą do opozycjonistów. W mieście nie widać żadnych patroli, tylko w pobliżu budynku MSW na obrzeżu gruzińskiej stolicy trwa koncentracja oddziałów policyjnych. W tamtych okolicach pojawiło się też kilka transporterów opancerzonych.

Rozwiązanie tej patowej sytuacji może nastąpić stosunkowo szybko, ale nie przy użyciu siły. Niewykluczone, że Szewerdnadze ustąpi pod naciskiem Moskwy i Waszyngtonu i wyjedzie z kraju. Tak czy inaczej ogłoszony przez prezydenta stan wyjątkowy w ciągu 48 godzin musi zatwierdzić parlament. Na razie nie ma na to szans.

Z kolei przywódca gruzińskiej opozycji Michaił Saakaszwili zapowiedział, że dziś zostanie zwołane nadzwyczajne posiedzenie parlamentu poprzedniej kadencji, aby rozpisać przedterminowe wybory parlamentarne. Jeżeli Szewardnadze zgodzi się na wcześniejsze wybory, będzie mógł do tego czasu pozostać na stanowisku.

O dramatycznych wydarzeniach w stolicy Gruzji Szewardnadze rozmawiał już przez telefon z amerykańskim sekretarzem Stanu Colinem Powellem, a także z prezydentem Rosji. Władimir Putin wysyłał do Tbilisi swojego emisariusza, szefa rosyjskiej dyplomacji Igora Iwanowa.

Chaos powoduje obawy, że w państwie dojdzie do wzmocnienia się tendencji separatystycznych. Już teraz na terenie kraju istnieją dwie separatystyczne republiki, Abchazja i Południowa Osetia. Obie wspierane przez Rosję.

Wczoraj anonimowy przedstawiciel Kremla powiedział rosyjskiej telewizji NTV, że w razie obalenia przez opozycję prezydenta Eduarda Szewardnadze, może dojść do unicestwienia Gruzji jako samodzielnego, integralnego państwa.

07:45