Planowane na ponad 100 mld zł wydatki na sprzęt wojskowy pomogą polskiej zbrojeniówce. Na razie strumień pieniędzy nie jest zbyt duży. Na szczęście w następnych latach będzie lepiej - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

O tym, że rozpisany na lata 2014-2022 program modernizacji armii ma być impulsem dla przemysłu zbrojeniowego, politycy mówili wielokrotnie. Serce przemysłu zbrojeniowego będzie biło w Radomiu, to powód do dumy - zapowiadała pół roku temu premier Ewa Kopacz na podpisaniu kontraktu dla Mesko, które ma dostarczyć amunicję wartości prawie ćwierć miliarda złotych do czołgów Leopard. Ponad 40 mln zł dofinansowania na modernizację dostał oddział fabryki w Pionkach.

To jeden z nielicznych naprawdę dużych kontraktów, które w 2014 r. udało się podpisać zbrojeniówce. Realizowane były umowy zawarte wcześniej, np. na rosomaki z Siemianowic Śląskich. Podpisano za to umowy m.in. na pociski JASSM z USA (wartość ok. 250 mln dol.) i dostawę podwozi do armatohaubic Krab z Korei (kilkaset milionów złotych).

Cały artykuł przeczytacie na portalu forsal.pl 

 (j.)