Cena ropy przekroczyła barierę 50 dol. za baryłkę - to w ostatnich latach absolutny rekord. Zrobiło się nerwowo, po tym jak rebelianci z Nigerii, jednego z największych dostawców ropy dla USA, zażądali ograniczenia wydobycia, grożąc rządowi falą zamachów.

Trudno się więc dziwić, że początek tygodnia był bardzo burzliwy na giełdach paliwowych. I chociaż w jego drugiej połowie ceny ropy uspokoiły się, eksperci obawiają się, że to tylko cisza przed kolejną burzą.

Na drożejącą ropę najszybciej reagują producenci paliw. Polskie rafinerie niemal natychmiast ogłosiły kilkugroszowe podwyżki. Ekspert rynku paliw Urszula Cieślak przewiduje, że kierowcy zobaczą ich skutki za kilka dni: Ta maksymalna granica może wynieść 4 zł. 10 gr.

Razem z paliwami drożeją w sklepach towary i usługi oraz na przykład olej opałowy. Taka samo nakręcająca się spirala podwyżek może zagrozić całej gospodarce. Bogdan Wyżnikiewicz z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową uważa, że to dość odległy scenariusz: Gdyby cena paliw potroiła się w stosunku do dzisiejszej, to z pewnością byłby duży krach. Ale nie wydaje mi się, żeby to było możliwe.

Jednak wieku ekspertów przewiduje wzrost cen ropy nawet do 60 dolarów za baryłkę. Jeśli te prognozy się sprawdzą, nie tylko na giełdach będzie bardzo nerwowo.