Centralne Biuro Antykorupcyjne weszło dziś do budynku warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych. Prezes GPW Paweł Tamborski przekazał funkcjonariuszom CBA dane za okres od listopada 2013 r. do sierpnia 2014 r., których zażądała prokuratura. Ma to związek z prywatyzacją Ciechu. Tuż po tym wydarzeniu akcje tej spółki straciły ponad 5 proc., a GPW kierowanej przez byłego wiceministra skarbu Pawła Tamborskiego taniały o prawie 2 proc.

Przed godziną 15  akcje GPW spadały o ponad 2 proc. z poziomu 37,7 zł do 37 zł zł. Bardziej nerwowo zareagowali posiadacze walorów Ciechu, które traciły ponad 5 proc. osiągając poziom 68 zł, mimo że godzinę wcześniej były jeszcze na plusie. Około godziny 15-tej ceny akcji obu spółek zaczęły odrabiać starty, ale były ciągle pod kreską.  GPW: -1,50 proc. , CIECH: ok. -4 proc.

Prokuratura Apelacyjna w  Warszawie poinformowała wcześniej, że CBA na polecenie prokuratury zabezpiecza dokumentację w Ministerstwie Skarbu Państwa i na Giełdzie Papierów Wartościowych w śledztwie ws. nieprawidłowości przy prywatyzacji Ciech. Prok. Waldemar Tyl z tej prokuratury powiedział PAP, że chodzi o wydane przez prokuraturę postanowienie o żądaniu wydania rzeczy, dotyczy ono MSP oraz "osoby z GPW, która wcześniej była pracownikiem MSP". Zaprzeczył, by ktokolwiek został zatrzymany w tej sprawie.

Śledztwo dotyczące możliwych nieprawidłowości przy prywatyzacji Ciechu SA prowadzi Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. Ma ono wyjaśnić m.in., czy ktoś nie przekroczył uprawnień, nie było korupcji lub prania pieniędzy. Śledztwo dotyczy "niedopełnienia ciążących obowiązków i nadużycia udzielonych uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej przez osoby zobowiązane do zajmowania się sprawami majątkowymi Skarbu Państwa w związku ze zbyciem przez SP w odpowiedzi na publiczne wezwanie KI Chemistry z grupy Kulczyk Investments 37,9 proc. akcji Ciech SA za kwotę nie mniejszą niż 619 mln zł, czym wyrządzono państwu szkodę majątkową w wielkich rozmiarach". Za taki czyn grozi kara do 10 lat więzienia.

"Śledztwo w sprawie Ciechu trwa od kilku miesięcy, dotychczas przekazywaliśmy organom wszystkie potrzebne materiały. Dziś funkcjonariusze przyszli zabezpieczać dodatkowe dokumenty i serwery. To kolejny krok w wyjaśnianiu sprawy, deklarujemy pełną współpracę, żeby ją definitywnie wyjaśnić" - napisało MSP w oświadczeniu przesłanym PAP.