Wokół sporów o przyszły kształt UE upłynie kolejny, drugi dzień szczytu przywódców Wspólnoty we francuskiej Nicei. Chodzi o podział głosów w głównym organie decyzyjnym Piętnastki - Radzie ministrów, a także w Komisji i Parlamencie Europejskim. Początek szczytu Unii Europejskiej w Nicei był bardzo burzliwy z powodu licznych protestów. Potem zrobiło się znacznie spokojniej ale z kolei przywódcy Piętnastki rozpoczęli zażartą walkę o wpływy w poszerzonej Unii.

Przywódcy "Piętnastki" - oddzieleni od reszty Nicei szczelnym kordonem policji rozpoczęli negocjacje w sprawie kształtu przyszłej Europy. Chociaż za reformami opowiadają się wszystkie państwa Unii, każde z nich ma inną wizję tego, na czym polegać mają owe zmiany. Każdy chce stracić jak najmniej. Przywódcy krajów kandydujących apelowali dramatycznie do Piętnastki o więcej odwagi. Premier Jerzy Buzek przypomniał, że Polska przyspieszyła przygotowania do członkostwa. Przyznał jednak, że: "były chłodniejsze wystąpienia premierów krajów członkowskich UE, ale ja jednak jestem przekonany, że zwycięży to mocne, polityczne poparcie dla rozszerzenia". Premier czeka teraz na wynik wewnętrznej reformy Unii, która umożliwi poszerzenie Piętnastki. Reformy te są niezbędne, żeby można było do Unii przyjąć nowych członków. To co istotne dla kandydatów, w tym dla Polski, to fakt, że w czasie spotkania nie ma co liczyć na jakiekolwiek daty zakończenia negocjacji. Dlatego obecna w Nicei polska delegacja z premierem Jerzym Buzkiem wielokrotnie podkreślała jak ważne jest, by szczyt się powiódł, a politycy Unii porozumieli się. W przeciwnym razie proces poszerzenia mógłby się opóźnić"

Wczoraj właściwe obrady państw Pietnastki rozpoczęło przyjęcie europejskiej karty praw podstawowych, określającej prawa społeczne, polityczne i ekonomiczne 375 milionów obywateli Unii. Przeciwko podpisaniu tego dokumentu oraz globalizacji protestowali na ulicach związkowcy i anarchiści. Najbardziej agresywni demolowali sklepy i samochody. Musiała interweniować policja. Zamieszki potępił gwałtownie prezydent Francji, Jacques Chirac: "Potępiam takie zachowanie, potępiamy je wszyscy. Jest ono sprzeczne z demokratyczną tradycją naszych krajów. Stoi także w sprzeczności z zasadami, które przyjęliśmy podpisując kartę praw wspólnoty".

Liderzy Unii rozmawiali także o bieżących problemach - chorobie szalonych krów. Uzgodnili, że wchodzący w życie od stycznia półroczny zakaz karmienia bydła mączką kostno - mięsną jest za krótki. Wspólnota chce, by zakaz był bezterminowy.

Każdy swoje racje ma

Nowy podział wpływów między państwami członkowskimi Unii Europejskiej to zasadniczy temat obrad szczytu Piętnastki. Przywódcy Unii mają podjąć decyzje o zmianie zasad głosowania w instytucjach wspólnoty. Jedna z proponowanych zmian zakłada przyznanie Niemcom największej ilości głosów w Radzie Ministrów Piętnastki. Do tej pory Niemcy mają tyle samo głosów - po dziesięć - co Francja, Wielka Brytania i Włochy. Niemcy domagają się jednak większej ilości głosów, argumentując, że jako 80-milionowy kraj są zbyt słabo reprezentowane w Radzie Ministrów Piętnastki. Były prezydent Włoch Francesco Cossiga powiedział w wywiadzie dla „La Stampa”, że jeżeli Niemcy zdobędą więcej wpływów to grozi to powstaniem IV Rzeszy. W czwartek w kuluarach w Nicei wszyscy krytykowali tę wypowiedź i nikt nie traktował jej poważnie. Brytyjczycy natomiast nie chcą zrezygnować z możliwości wetowania decyzji w sprawach socjalnych a małe państwa takie jak Belgia upierać się będą, że chcą mieć jednego przedstawiciela w Komisji Europejskiej. Na dzisiejszym szczycie rozegra się zatem prawdziwa walka o wpływy. Reforma unijnych instytucji, która ma umożliwić poszerzenie Unii dlatego jest tak drażliwa bo wiąże się z koniecznością rezygnacji z części narodowych interesów na rzecz Wspólnoty. O kompromis może być zatem bardzo trudno. Z Nicei, relacjonuje specjalna wysłanniczka radia RMF FM Katarzyna Szymańska - Borgignon:

Projektowana reforma unijnych instytucji (Rady ministrów, Komisji czy Parlamentu Europejskiego w rozszerzonej Unii) musi być ratyfikowana przez wszystkie państwa Piętnastki. Jeśli tak się nie stanie, Piętnastka będzie kontynuowała spory w pierwszej połowie 2001 roku, już pod przewodnictwem Szwecji. Decyzje, które podejmą przywódcy Piętnastki, mają zasadnicze znaczenie dla krajów kandydujących do wspólnoty. Bez reformy Unii, nie będzie bowiem jej rozszerzenia a jeśli takie decyzje nie zapadną w Nicei, proces jej rozszerzenia może się opóźnić. Dlatego do Nicei przyjechały delegacje 13 krajów kandydackich na towarzyszącą szczytowi konferencję międzyrządową. Na czele polskiej delegacji stoi premier Jerzy Buzek i ministrowie Władysław Bartoszewski, Jan Kułakowski i Jacek Saryusz - Wolski. Ich zdaniem szczyt w Nicei będzie sukcesem, jeśli wspólnota potwierdzi gotowość przyjęcia nowych państw i przyspieszy negocjacje z kandydatami. Szef Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej Jacek Saryusz – Wolski przypomniał, że Unii nie można budować na strachu ale na zaufaniu i wspólnocie interesów. Główny negocjator Polski, Jan Kułakowski mówił, że możemy się tylko przyglądać jak piętnaście krajów dzieli wpływy w poszerzonej Unii. Minister Kułakowski dodał także, że trzymamy kciuki za piętnastkę bo od sukcesu szczytu zależy poszerzenie Unii.

Zjednoczona Europa a sprawa polska

W środę, na dzień przed nicejskim szczytem, w Warszawie gościł kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder. Niemiecki przywódca powiedział, że Polska powinna być w pierwszej grupie państw przyjętych do UE. Nie podał jednak żadnych dat. Schroeder uważa, że to, kiedy nowy kraj wejdzie do Unii będzie zależało od jego przygotowania. Na rozpoczynającym się dzisiaj szczycie w Nicei nie padną jednak żadne daty co do przyjęcia Polski do Unii. Spotkanie podsumowuje francuską prezydencję w Piętnastce. O to czy możemy być zadowoleni z przewodnictwa Francji zapytaliśmy szefa sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, Czesława Bieleckiego, który powiedział: "Nie nie możemy być zadowoleni, a przede wszystkim nie możemy być zadowoleni z tego, że społeczeństwo, które najbardziej opowiada się przeciwko poszerzeniu UE to jest społeczeństwo francuskie". Po Francji Unią będzie kierowała Szwecja. A czy to z kolei dobrze dla Polski? "Na Szwecję można liczyć bo we wszystkich kwestiach poszerzenia NATO i poszerzenia UE, Szwedzi i Skandynawowie w ogóle są znacznie bardziej otwarci". Być może więc nowy rok przyniesie przyspieszenie polskiej drogi do Unii. Czy jednak rzeczywiście tak nam się śpieszy, czy faktycznie, jak mówi komisarz Unii Guenter Verheugen, fiasko Nicei może mieć "poważne konsekwencje psychologiczne" w krajach kandydujących? O to pytał mieszkańców Lublina reporter RMF FM Cezary Potapczuk:

Komantarze prasy

Dziennikarze nad Sekwaną obawiają się fiaska spotkania. Zdaniem większości komentatorów, jeżeli Piętnastce nie uda się dojść do porozumienia w sprawie konkretnych reform europejskich instytucji, poważnie zagrozi to między innymi opóźnieniem rozszerzenia Unii na wschód. Lewicowy dziennik "Liberation", który cytuje m.in. Jacka Saryusza-Wolskiego podkreśla niezadowolenie krajów kandydujących do Unii z faktu, że nie dostały one żadnych gwarancji dotyczących daty zakończenia negocjacji. Gazeta sugeruje zresztą, że mało kto w Nicei jest dzisiaj zadowolony. Francja, która przewodniczy Unii w tym półroczu obawia się kompromitacji. Niemcy obawiają się, że nie będą miały w przyszłości wystarczającego wpływu na politykę zjednoczonej Europy. A związkowcy są rozgniewani bo wobec krajów łamiących w przyszłości postanowienia karty praw podstawowych nie zostały przewidziane żadne kary. Tymczasem prasa niemiecka zajmuje się burdami i zamieszkami ulicznymi, które wybuchły w Nicei. Łamy gazet wypełniają też relacje o krokach, jakie przywódcy Wspólnoty podejmują w celu walki z chorobą szalonych krów. Niemiecka prasa koncentruje się przede wszystkim na tym co dotyczy bezpośrednio Niemiec. Największą uwagę zwrócono na chorobę szalonych krów i propozycje kanclerza Schroedera dotyczące zakazu karmienia mączką kostną. Jak podkreśla "Berliner Zaitung", Schreoder krytykuje Unię za brak konsekwencji w tej sprawie. Jedynie "Der Tages Spiegel" poświęca dziś uwagę nowym kandydatom do Unii, jednak w pesymistycznym tonie - opisuje stan gospodarki tych państw. Do tego wszystkiego nie wiadomo z jakich przyczyn tekst zilustrowano zdjęciem kanału elbląskiego ze statkami przewożonymi na wózkach z jednego do drugiego jeziora. Dziennik przypomina również, że ważne jest bezpieczeństwo rozszerzonej Unii a to już zadanie m. in. Polski, która musi uszczelnić wschodnią granicę

10:15