"Siedzą na leżaczkach młodzi, piękni, zadbani, dobrze ubrani, z wypieszczonymi, ale sprawiającymi wrażenie niedbałych fryzurami, rozluźnieni, popijają organiczną kawę. Jedna trzecia rozmawia i jednocześnie pisze coś na swoich smartfonach. Nie przerywając konwersacji z osobą przy stoliku. Robią sobie zdjęcia – telefonami, żeby móc od razu wrzucić na Facebooka" - tak o pokoleniu "Milenium", które właśnie wchodzi w dorosłe życie pisze "Newsweek".

Przedstawiciele pokolenia Milenium to ludzie urodzeni od 1980 do 2000 roku. Przez badaczy bywa nazywane także jako: Digital Natives (cyfrowi autochtoni), Pokolenie i-poda, Pokolenie I-phone’a, Pokolenie Klapek czy Pokolenie Dlaczego. Najbardziej dosadnie określiła je Joel Stein w amerykańskim tygodniku „Time”. Stwierdziła, że wchodzący w dorosłe życie ludzie należą do Pokolenia "Ja Ja Ja”. 

Są roszczeniowi? "Ich główny cel: spełniać się w życiu"

To pokolenie, którego boją się pracodawcy, na które bata nie potrafią znaleźć menedżerowie średniego szczebla. E-generację, której głównym medium jest internet, a głównym celem: spełniać się w życiu. Nie próbuje niczego obalać ani wysadzać prezesów z foteli, ale w niebuntowniczy sposób wymusza zmianę. W mniejszych i większych miastach. W Polsce. I na całym świecie - pisze "Newsweek".

Jeden z przedstawicieli pokolenia Milenium potwierdza ten punkt widzenia i przyznaje tygodnikowi: Nie jesteś w stanie robić rzeczy wielkich i fajnych, stać się dobrym pracownikiem, jeżeli nienawidzisz szefa i codziennie masz wrażenie, jakbyś wkładał sobie włączoną lutownicę w tyłek.

"Pedagogiczna porażka rodziców"

Krytycznie o młodych ludziach wypowiadają się ich rodzice. Przyznają się też do pedagogicznej porażki. Jedna z rozmówczyń tygodnika - Ewa, szefowa działu promocji we wrocławskim wydawnictwie przyznaje, że zepsuła córkę. Nie w tym sensie, że jest pazernym, myślącym tylko o sobie gówniarzem. Nie jest. Ale przeze mnie stała się syta, wygodna i pozbawiona ambicji – mówi kobieta. Kiedy po raz pierwszy spojrzała na córkę tak krytycznym okiem? Gdy kilka miesięcy temu wysłała córce linka o wakacyjnym stypendium na amerykańskim uniwersytecie. Dziewczyna zerknęła i powiedziała, że nie ma czasu wypełniać kwestionariuszy i pisać listów motywacyjnych. Ale gdybyśmy jej wykupili taki kurs, pojechałaby z ochotą – przyznaje kobieta. 

Rodzice przenieśli niezrealizowane pragnienia na dzieci

Socjologowie tłumaczą, że przedstawiciele Pokolenia Milenium wpadli w pułapkę tak zwanej odroczonej konsumpcji. Tłumaczą, że dzisiejszych 20-latków dorastali w czasach, w których były i małe fiaty, i coca-cola z butelki. Zasmakowali w tych luksusach i chcieli konsumować więcej, ale nie mogli. "Kiedy przyszła demokracja i kapitalizm, przenieśli te niezrealizowane pragnienia na dzieci" - pisze tygodnik.

Cały tekst o pokoleniu Milenium w najnowszym "Newsweeku".