Wyrób czekoladopodobny z coraz większym powodzeniem potrafi imitować prawdziwą czekoladę. Zarówno pod względem wyglądu jak i smaku. Jak je odróżnić? Mistrz cukiernictwa Tomasz Machoń i dietetyczka z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie Karolina Szczygieł dają wskazówki i doradzają - na jaką ilość słodyczy pozwolić sobie na co dzień.

Począwszy od lat 80-tych, na polskim rynku coraz częściej można spotkać wyroby czekoladopodobne. Pod względem wyglądu i smaku coraz mniej różnią się już od prawdziwej czekolady.  

Jak się jednak okazuje, ich skład jest daleki od oryginału.

O tym jak rozpoznać prawdziwą czekoladę od substytutu oraz jaką jej ilość dobrze jest spożywać na co dzień, rozmawialiśmy z mistrzem cukiernictwa i czekolady - Tomaszem Machoniem, oraz dietetyczką z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie - Karoliną Szczygieł. 

Po składzie ją poznacie

Aby rozpoznać, czy mamy do czynienia z prawdziwą czekoladą czy też z "podróbką", w pierwszej kolejności powinniśmy się skoncentrować na jej składzie.

Na szczęście producenci są zobowiązani do umieszczania na etykietach informacji o składnikach, których użyto przy wyrobie danego produktu.

Jak radzi nam mistrz cukiernictwa - Tomasz Machoń: Szukajmy składnika o nazwie tłuszcz kakaowy.

W dobrej gatunkowo czekoladzie powinien być tylko on i żaden inny. Jeśli natomiast inne się pojawią - to będą to wypełniacze, tańsze od tłuszczu kakaowego, ale jednocześnie sprawiające, że jakość czekolady będzie już znacznie niższa.

Drugim składnikiem, na który warto zwrócić uwagę jest miazga kakaowa. W zależności od tego, jaki jest jej procentowy udział, będzie zależał smak czekolady.

I tak: w białej czekoladzie miazgi kakaowej nie ma wcale. Czekolady szczególnie uwielbiane przez dzieci - mleczne, zawierają jej średnio po 30-34 procent. Powyżej tej ilości, smak zaczyna robić się już bardziej gorzki i cierpki. Dlatego też, czekolady nazywane deserowymi czy po prostu ciemnymi mają np. po 70 proc. miazgi kakaowej. Zasada jest prosta: im więcej miazgi, tym czekolada jest zdrowsza.

Codzienna dawka

Jak twierdzi Tomasz Machoń: Niektóre badania naukowe wskazują, że dwie kostki czekolady o minimum 70 proc. miazgi kakaowej powodują zmniejszenie łaknienia, przez co zjadamy potem np. mniej obiadu.

Czy jest tak w rzeczywistości?

Dietetyczka Karolina Szczygieł z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie przyznaje: Bez wątpienia czekolada ma wiele cennych składników.

Jednocześnie zaznacza, że do zbilansowanego, zdrowego śniadania wystarcza mniej więcej jedna albo dwie kostki ciemnej czekolady.

Korzyści ze spożywania czekolady wynikają przede wszystkim z jej zawartości w magnez, potas, żelazo, fosfor oraz witaminy, głównie z grupy B, a w mniejszej ilości także A i E.

Czekolada zawiera również polifenole - czyli przeciwutleniacze, niszczące wolne rodniki, które zapobiegają miażdżycy i nowotworom.

Jest tu jednak pewne "ale".

W czekoladzie mamy około 30 proc. tłuszczu, który niekorzystnie wpływa na wagę i może powodować choroby serca.

Pozytywne korzyści odniesieni więc tylko w przypadku, gdy po czekoladę sięgać będziemy z rozsądkiem i umiarem - przypomina dietetyczka.

Eksplozja przyjemności

Czekolada to wybór powszechnie kojarzony ze źródłem przyjemności.

Takie działanie również wynika ze składu tego produktu. Czekolada zawiera fenyloetyloaminy - substancje charakterystyczne dla stanu zauroczenia czy zakochania.

Serotonina i endorfiny poprawiają nastrój i potęgują odczuwanie przyjemności z jedzenia. Jednak - jak zauważa Karolina Szczygieł - dzieje się to tylko pod jednym warunkiem - że po czekoladę sięgamy od czasu do czasu. Spożywanie czekolady bez umiaru spowoduje, że staniemy się obojętni na substancje "szczęścia".

Jak więc zatrzymać uczucie przyjemnością, jednocześnie nie przekraczając  "zdrowej", dziennej dawki czekolady?

Przełamać kostkę, włożyć do buzi i wziąć łyk ciepłej kawy - tłumaczy Tomasz Machoń. Trzeba poczekać, aż tłuszcz w czekoladzie się rozpuści, bo on jest nośnikiem smaku. Po chwili będzie kumulacja i eksplozja smaku - zapewnia ekspert.