Prokuratura w Szczecinie wszczęła śledztwo w sprawie wycieku danych ze Szczecińskiego Centrum Świadczeń - informuje reporter RMF FM Grzegorz Hatylak. W niepowołane ręce trafiła lista pracowników i informacje o wynagrodzeniach, jakie otrzymują. Osobie, która wyniosła z SCŚ dokumenty, grożą nawet 2 lata więzienia.

Dyrekcja Szczecińskiego Centrum Świadczeń oficjalnie potwierdziła, że w grudniu z firmy wyciekły poufne dane osobowe pracowników. Listę nazwisk i wysokość zarobków członków załogi miał udostępnić jeden z pracowników. Szczeciński magistrat zapewnia, że dyrektor centrum wyciągnęła konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za upublicznienie poufnych danych, a do prokuratury złożyła doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Zawiadomienie w tej sprawie trafiło także na policję. Złożył je sekretarz rady miasta Ryszard Słoka, który polecił również, by sprawą zajął się wewnętrzny urzędowy wydział kontroli.

Doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa trafiło do Prokuratury Rejonowej Szczecin - Niebuszewo. Dotyczy ono naruszenia artykułu 51. ustawy o ochronie danych osobowych. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie. Prokurator przesłuchał dopiero kilka pierwszych osób, w tym dyrektor SCŚ - mówi prokurator Małgorzata Wojciechowicz, rzecznik szczecińskiej Prokuratury Okręgowej. Na razie nikomu nie postawiono jeszcze zarzutów.