"Wiemy o przynajmniej trzech książkach (z Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie - przyp. red.), które już trafiły na rynek aukcyjny. W grudniu zeszłego roku pierwsza książka pojawiła się na aukcji, następna w kwietniu 2023 roku. Także część zapewne obecnych właścicieli będzie chciała je zwrócić, ale również trzeba podjąć próbę odzyskania ich, bo to była na pewno kradzież" - mówi w Rozmowie w południe w RMF i Radiu RMF24 dyrektor Biblioteki Narodowej Tomasz Makowski. Zapewnia, że "cenne książki w polskich bibliotekach są bezpieczne".

Gość Piotra Salaka odniósł się do informacji, że Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego mogła być okradana nawet przez ostatnich kilkanaście miesięcy. Z zasobów BUW mogło zginąć nawet kilkadziesiąt woluminów wydanych w latach 1827 - 1842  na terenie obecnej Rosji - w Moskwie i w Petersburgu. Kradzież odbyła się prawdopodobnie na zlecenie domów aukcyjnych i antykwariatów działających na rynku rosyjskim. 

Jak duża jest to strata? To jest rzeczywiście dość poważna strata, duża strata. Jeszcze nie wiemy, jak wielka. Na razie wiemy o 80 bardzo cennych książkach, ale może być ich dużo, dużo więcej. Czekamy na wiadomości. Natomiast pozostałe zbiory, mam nadzieję, że również zbiory BUW - są bezpieczne - mówi w Rozmowie w południe w RMF i Radiu RMF24 dyrektor Biblioteki Narodowej Tomasz Makowski. 

Czy skradzione wolumeny da się odzyskać? Tak, oczywiście. Jeżeli zastosuje się wszystkie procedury, to się da. Wiemy o trzech przynajmniej książkach, które już trafiły na rynek aukcyjny. W grudniu zeszłego roku pierwsza książka pojawiła się na aukcji, następna w kwietniu 2023 roku. Także część zapewne obecnych właścicieli będzie chciała nawet je zwrócić, ale także trzeba podjąć próbę odzyskania ich, bo to była na pewno kradzież - mówi Tomasz Makowski. 

Z informacji, którą przekazał rektor Uniwersytetu Warszawskiego, wiadomo, że doniesienia o kradzieżach dotarły od policji do biblioteki w Warszawie już w grudniu zeszłego roku od policji. Czy Biblioteka Narodowa dostawała też takie informacje i ostrzeżenia? 

Nie dostaliśmy takich ostrzeżeń, ale rozumiem, że rzecz dotyczyła konkretnych osób i te osoby korzystały z Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie - pewnie dlatego Komenda Główna Policji to przekazywała. Ja też wiem tylko tyle, ile przekazano w komunikatach rektora oraz zwolnionych dyrektorek. Nikt więcej się z nami nie kontaktował - podkreśla dyrektor Biblioteki Narodowej.

Gość Piotra Salaka był również pytany, czy da się zapobiec takim kradzieżom. Czy polscy bibliotekarze mają świadomość tego, jak poważnym zagrożeniem są kradzieże tych najcenniejszych woluminów? Oczywiście, mają świadomość. 10 lat temu odbyła się wielka konferencja, właśnie w Bibliotece Uniwersyteckiej w Warszawie, i jej celem było uświadomienie, jakimi sposobami dokonuje się kradzieży i jak się przed tym zabezpieczyć - mówił Makowski.

Dyrektor Biblioteki Narodowej był też pytany o czarny rynek książek. Czy zainteresowanych tym, żeby kupować kradzione książki z najważniejszych bibliotek jest coraz więcej? Jak wygląda taki rynek? On się zmienia. Wystarczy zasobny, bogaty kolekcjoner, który jest zainteresowany konkretnym rodzajem publikacji, żeby rynek bardzo się rozbudził. W tej chwili książki, zwłaszcza pierwodruki rosyjskie są poszukiwane wszędzie. I pewnie to jest część tych poszukiwań - mówił dyrektor Biblioteki Narodowej. Rosja jest dla nas zamkniętym terenem. Trudno stamtąd cokolwiek odzyskać. Nie tylko z czasów wojny, straty wojenne, ale także kradzieże obecne, więc oczywiście musimy się zabezpieczać - tłumaczył.

Ale zdaniem gościa RMF FM i RMF24 sam "rynek książki kradzionej na pewno nie rośnie": Mówiąc szczerze jest tego coraz mniej. W latach 90. mieliśmy dużo większy problem z tym procederem. Dzisiaj zabezpieczenia spowodowały, że jest tego mniej. Ale proszę pamiętać, że okazja czyni złodzieja i jeżeli złodziej widzi, że są szanse na kradzież, to chętniej z tego skorzysta niż kiedy widzi, że jest to trudne - dodał gość RMF FM.

Wszystkie tropy prowadzą do Rosji. Czy to właśnie książki rosyjskie są teraz najbardziej poszukiwane? Tak, ich interesują ci autorzy i te publikacje, które budują prestiż państwa i pewnie te będą przede wszystkim kradzione na ich potrzebę - mówił dyrektor Biblioteki Narodowej.

A czy to mogą być złodzieje powiązani z państwem rosyjskim czy to raczej prywatni kolekcjonerzy? Dziś trudno to ocenić, wiemy, że struktury państwa rosyjskiego działają nieco odmiennie niż w pozostałych państwach świata. Natomiast wiemy, że struktury państwa rosyjskiego nie pozwalają na zwrot nawet oczywistych kradzionych rzeczy z czasów II wojny światowej. Nawet tych najbardziej oczywistych. Więc możliwe, że wspierając oligarchów mogą wspierać też i tę formę ich działalności - stwierdził gość RMF FM i RMF24.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.