To jedna z największych i najnowocześniejszych jednostek wojskowych w kraju. Znakiem rozpoznawczym są kołowe transportery opancerzone – „Rosomaki”. To tu już 10 lat temu trafiły te chwalone przez specjalistów pojazdy. Na co dzień ten sprzęt i żołnierze kryją się za bramą jednostki. Tym razem otworzyli podwoje dla słuchaczy RMF FM, żeby pokazać, że 12. Brygada Zmechanizowana ze Szczecina to Niesamowite Miejsce.

Odkąd zniknął powszechny pobór do wojska i obowiązkowa służba wojskowa, to co dzieje się za murami koszar nie jest już tak oczywiste. Pozostały budynki koszar, w których przecież wojsko zawodowe już nie mieszka. Charakterystyczne sale z legendarnym porządkiem w szczecińskiej "Dwunastce" pozostały. Mieszkają w nich żołnierze służby kandydackiej. Oczywiście taka sala w żargonie wojskowym nie może nazywać się po prostu salą.

Jest to rejon zakwaterowania drugiej kompanii szkolnej służby przygotowawczej - opowiada chorąży Artur Bober, któremu podlegają kandydaci na żołnierzy zawodowych.

Od czasów służby zasadniczej co nieco się zmieniło. Nie ma już łóżek piętrowych, choć te, na których teraz śpią żołnierze, swoje lata też już mają.

Oprócz tego żołnierz ma taboret, ma szafkę przyłóżkową. Kiedyś była jedna szafka na dwóch żołnierzy, teraz każdy ma swoją. Żołnierze mają teraz też śmietnik na salach, kiedyś tego nie było. Mają stół do nauki, mają wieszak. Troszeczkę standardy się nam podniosły - mówi chorąży Bober.

Nic nie zmieniło się natomiast jeśli chodzi o porządek w salach. Wszystkie łóżka muszą być identycznie zasłane, z szuflad wszystkich szafek identycznie wystają kubki i szczoteczki do zębów w plastikowych futerałach. Na poręczy łóżka - identycznie złożone ręczniki. Pod łóżkiem klapki, hełm i maska przeciwgazowa.

Pościelenie łóżka po 2-3 tygodniach nauki zajmuje żołnierzowi minutę. Niektórzy w domu nie byli przyzwyczajeni do porządku, jednak my jesteśmy od tego, aby ich nauczyć, zarazem też wymusić ten porządek. Żołnierze łóżko ścielą trzy razy dziennie. Rano, jak wychodzą na rozruch fizyczny, to jest jeden wzór zasłania łóżka. Potem, gdy wychodzą na zajęcia, to drugi. I wieczorem do capstrzyku trzeci - opowiada chorąży Bober.

Pod tym względem nie zmieniło się nic. Na tym samym piętrze co sale żołnierzy mieści się również magazyn broni. To pilnie strzeżone pomieszczenie. W środku, na półkach równiutko poustawiane karabiny typu "beryl". Nad nimi bagnety, pod - przybory do oliwienia. Wszystko ponumerowane, każdy żołnierz ma karabin przypisany na stałe.

Jeśli wejdę tu i zauważę, że któryś karabin leży krzywo, to od razu wiem, do kogo należy i do kogo mam uwagę - mówi chorąży Bober.

Żołnierze "Dwunastki" mają do dyspozycji też znacznie ciekawsze obiekty. Błękitna Brygada, jak mówi się o jednostce, to jedna z najnowocześniejszych jednostek w kraju, a dowód na to kryje się w jednym z hangarów na jej terenie. To tu trafiają żołnierze, którzy chcą zasiąść za kierownicą transportera opancerzonego "Rosomak". Zanim dostaną do dyspozycji prawdziwy pojazd, zaczynają od Jaskra, nowoczesnego symulatora jazdy "Rosomakiem".

Nasz trenażer jest dokładnym odwzorowaniem prawdziwego "Rosomaka". Odbywa się w nim szkolenie podstawowe. Mogę zasymulować żołnierzom różne przeszkody, śnieg, deszcz, dym. Trenażer porusza się w sześciu płaszczyznach. Na wybojach nieźle rzuca, ale żołnierze są zadowoleni - mówi kapral Grzegorz Ferenc.

"Jaskier" ma naprawdę spore możliwości. Na trasie "Rosomaka" można np. umieścić stado krów lub oddział wrogich separatystów. Można nawet zasymulować zderzenie z innym "Rosomakiem". Dzięki temu można uniknąć potem uszkodzeń prawdziwego sprzętu. Ten jednakowoż czasem się potrafi zepsuć. Wtedy trafia do położonego nieopodal warsztatu. Sprzęt bardzo często przechodzi też okresowe przeglądy.

Mówimy na to "obsługa". Jest obsługa miesięczna, kwartalna, półroczna, roczna i czteroletnia - wymienia sierżant Grzegorz Mastela.

Jeden z "Rosomaków" przechodzi właśnie roczny przegląd. Wojskowi mechanicy wymontowali z niego działo, żeby każdą część dokładnie wyczyścić.

Żołnierze ze szczecińskiej "Dwunastki" mają do dyspozycji też nowoczesne zaplecze sportowe. Wszak poza utrzymaniem porządku każdy żołnierz ma utrzymywać też kondycję. Chociażby po to, żeby zdać egzamin z WF-u. Jego oblanie skończy się wydaleniem ze służby. Co roku żołnierze muszą biegać na 3 kilometry na czas, robić brzuszki, podciągać się na drążku i zaliczyć bieg wahadłowy 10x10 metrów.

Dla ludzi, którzy coś robią, egzamin nie jest trudny. Ten, kto stroni od wysiłku fizycznego będzie zawsze narzekał. Żołnierze mają WF dwa razy w tygodniu po dwie godziny. Jest wycisk, bo bez wycisku nie będzie efektów - mówi major Łukasz Chorużyk.

Efekty są. Na półkach ledwo mieszczą się puchary i medale zdobyte przez żołnierzy-sportowców.

Zajęcia sportowe to nie jedyna okazja do ruchu. Żołnierze cały czas ćwiczą też na przyległym na terenu jednostki poligonie oraz na strzelnicy.

Jest to jeden z najważniejszych, jeśli nie najważniejszy element szkolenia, czyli szkolenie ogniowe. Moi żołnierze ćwiczą teraz jednak współdziałanie wozu i drużyny w terenie zurbanizowanym. To jest cały element do wyćwiczenia. Idzie im całkiem dobrze - mówi porucznik Daniel Grabowski.

Kolejni żołnierze, mimo niskich temperatur i śniegu, ćwiczą strzelanie do tarcz.

Wiadomo, że gdy jest zimno, czy gdy pada deszcz strzelanie jest trudniejsze, ale po to ćwiczymy, żeby żołnierz umiał poradzić sobie w każdych warunkach atmosferycznych. W czasie wojny wyboru pogody nie będzie - dodaje kapitan Janusz Błaszczak.

Ci, którzy nie lubią marznąć i moknąć, mogą odetchnąć na "Śnieżniku". To kolejny nowoczesny trenażer, jaki do dyspozycji mają żołnierze 12. Brygady Zmechanizowanej. Wygląda jak olbrzymich rozmiarów gra wideo. Ekran zajmuje jedną ścianę hali. Zamiast joysticków żołnierze używają prawdziwej broni.

Na ekranie mamy odwzorowanie pola walki. Są drzewa, przeszkody terenowe, jest wróg oraz pojazdy nieprzyjaciela. Mamy też takie scenariusze, gdzie są cywile i osoby niebiorące udziału w walce i trzeba się skupić na tym, żeby te osoby nie zostały poszkodowane - opowiada starszy kapral Zbigniew Krot.

Żołnierze bardzo lubią trenować na "Śnieżniku", daje on więcej możliwości niż strzelnica.

Mamy tu na przedpolu transportery wroga, można do nich strzelać. Zwykła strzelnica nie oddaje takich warunków. Tam możemy strzelać do zwykłych tarcz, które się kładą i chowają. Tu mamy coś co wybucha, eksploduje i w miarę odwzorowuje pole walki - dodaje st. kapral Krot.

Żołnierze 12. Brygady Zmechanizowanej ze Szczecina trzykrotnie wyjeżdżali na misje do Iraku oraz do Afganistanu. W koszarach przy al. Wojska Polskiego codziennie służy 1,5 tysiąca żołnierzy.


(j.)