„Polski system wojskowy powinien być uzupełniony o system obrony terytorialnej. Rozumiany jako wojsko, ale wojsko obywatelskie” – mówi gość programu „Danie do Myślenia” w RMF Classic, Romuald Szeremietiew z Biura Inicjatyw Obronnych AON. Dodaje, że chodzi o obywateli, którzy w razie potrzeby stają się żołnierzami i kiedy zachodzi konieczność, to są gotowi bronić swoich domów i miejscowości. „Już mieliśmy kilka brygad i mam nadzieję, że uda się to zrobić. Chodzi o to, żeby obrona terytorialna to była podstawa naszego systemu obronnego” – mówi Szeremietiew. Uchodźcy? „Nie obawiam się, że przyjadą do nas ludzie, którzy uciekają przed zagrożeniem. Obawiam się, że wśród nich będą nie tylko tacy, którzy szukają opieki i schronienia, ale mogą się pojawić bojownicy Państwa Islamskiego” – odpowiada gość RMF Classic.

„Polski system wojskowy powinien być uzupełniony o system obrony terytorialnej. Rozumiany jako wojsko, ale wojsko obywatelskie” – mówi gość programu „Danie do Myślenia” w RMF Classic, Romuald Szeremietiew z Biura Inicjatyw Obronnych AON. Dodaje, że chodzi o obywateli, którzy w razie potrzeby stają się żołnierzami i kiedy zachodzi konieczność, to są gotowi bronić swoich domów i miejscowości. „Już mieliśmy kilka brygad i mam nadzieję, że uda się to zrobić. Chodzi o to, żeby obrona terytorialna to była podstawa naszego systemu obronnego” – mówi Szeremietiew. Uchodźcy? „Nie obawiam się, że przyjadą do nas ludzie, którzy uciekają przed zagrożeniem. Obawiam się, że wśród nich będą nie tylko tacy, którzy szukają opieki i schronienia, ale mogą się pojawić bojownicy Państwa Islamskiego” – odpowiada gość RMF Classic.
Gość programu „Danie do Myślenia” w RMF Classic Romuald Szeremietiew z Biura Inicjatyw Obronnych AON /Kamil Młodawski /RMF FM

Tomasz Skory: W studio prof. Romuald Szeremietiew, szef Biura Inicjatyw Obronnych Akademii Obrony Narodowej, poróżniony ostatnio z ministrem Siemoniakiem. O co chodzi w tym sporze?

Romuald Szeremietiew: Nie poróżniony! Bez przesady. Od razu jakiś konflikt światowy się tu pojawia z tego pytania...

To ja muszę wyjaśnić, może dla mniej uważnych. Panu nie spodobał się parę miesięcy temu przetarg na śmigłowce. Minister powiedział "nie spodziewałem się tego po panu", pan na to "minister nie stanął na wysokości zadania", minister na to "nie stanąłem, bo pan Szeremietiew skupił się głównie na wymaganiu samochodu z kierowcą i wysokiej pensji". Trochę obciachowa ta wymiana zdań jest...

Rozumiem, że cytuję pan wywiad, którego udzieliłem dziennikarzowi Onetu, który nieszczęśliwie, albo, żeby zwrócić uwagę na ten wywiad, właśnie ten motyw wyeksponował.

Niespełnienia oczekiwań...

Nie, niespełnienia oczekiwań, to akurat pan minister tak zareagował, ale rozumiem, że mógł być trochę zdenerwowany, tym, co ja powiedziałem. Natomiast rzecz nie ma takiego dramatycznego wymiaru, przynajmniej w moim przypadku. Po prostu okazało się, że mój pogląd, jeżeli idzie o to, jak powinna wyglądać obrona terytorialna i pogląd, któremu ulega pan minister, są różne. Inaczej widzimy ten system wojskowy. A że miało to miejsce w czasie, kiedy skrytykowałem przetarg na śmigłowce, który pan minister przeprowadzał, więc uważa, że wszystko jest w porządku. Tutaj na tym polega kontrowersja.

To się rozumiem nawarstwiło, ale kontrowersja generalnie dotyczy obrony terytorialnej, jaką pan chciał tworzyć a minister nie. Czyli jakiej?

Ja po prostu uważam, że polski system wojskowy powinien być uzupełniony o system właśnie obrony terytorialnej, rozumiany jako wojsko, ale wojsko obywatelskie. W tym sensie, że to nie jest ta armia zawodowa, którą obecnie mamy, tylko obywatele, którzy w razie potrzeby stają się żołnierzami. I w tedy, kiedy zachodzi konieczność, są gotowi i są w stanie bronić swoich domów, miejscowości, w których mieszkają.

Minister stawia za to na armię zawodową, przy której obrona terytorialna, to jest coś między obroną cywilną, OHP, pospolitym ruszeniem, służbą Polsce...

Minister, jak sądzę, korzysta z informacji i z tego co otrzymuje od różnych wojskowych, którzy tutaj mają wpływ, bo i słusznie, od kogo ma mieć te informacje... Istnieje ciągle pogląd, który dominuje, jeżeli chodzi o tych ludzi, którzy wojskiem się zajmują, że w zasadzie mamy tzw. prawdziwe wojsko, czyli żołnierza zawodowego, uzbrojonego w te takie drogie elementy, rakiety, samoloty, okręty, czołgi...

Na to się właśnie zdecydowaliśmy.

I w związku z tym, jeżeli już jakaś obrona terytorialna, coś takiego się pojawia, no to jako taka formacja pomocnicza, która ma pilnować magazynów, gdyby trzeba było...

Ale cóż w tym złego?

Nic. Tylko to nie jest obrona terytorialna. To jest formacja pomocnicza, która służy wojskom zawodowym, wojskom operacyjnym, do wykonywania zadań. A mnie chodzi o to, aby to była podstawa naszego systemu obronnego. Tzn. żebyśmy przy pomocy obrony terytorialnej mieli kraj, który dla nieprzyjaciela będzie się jawił jako teren, który trzeba będzie zdobywać, gdyby chciał, krok po kroku a nie, że wystarczy rozbić 100 tysięcy żołnierzy zawodowych i mieć wszystko na patelni.

Czyli ta obrona terytorialna, to byłoby coś w rodzaju uśpionej partyzantki, takiego Ruchu Oporu ewentualnego na wypadek wojny...

Właśnie chodzi o to panie redaktorze, żebyśmy w przypadku, kiedy rozbiją nasze wojska zawodowe, żebyśmy nie musieli tej partyzantki więcej robić. Proszę zauważyć, że my podejmowaliśmy działania partyzanckie wtedy, kiedy naszej armii, albo nie było, albo została rozbita. Mnie chodzi o to, o co chodzi na przykład w systemie obrony Szwajcarii, żeby mieć przygotowane siły, które mówią nieprzyjacielowi: "jeżeli się odważysz i na nas napadniesz, to te siły będą w stanie prowadzić z tobą również działania partyzanckie". Ponieważ Polacy w opinii powszechnej są specjalistami od tego typu działań, więc tego typu odstraszanie, bo tu chodzi o odstraszenie, musi być wiarygodne.

Teraz mówimy o nieprzyjacielu zewnętrznym a tymczasem...

Pojawić się może wewnętrzny.

Pojawiać się może wewnętrzny, bo zbliża się do nas, nie ukrywajmy, wszyscy o tym wiemy, dość szeroko to jest dyskutowane, Polska stoi przed wyzwaniem przyjęcia kilkunastu tysięcy uchodźców z objętych wojną rejonów Afryki. Pan ich uważa za zagrożenie, które wymaga uruchomienia obrony terytorialnej?

Ja się nie obawiam, że przyjedzie do nas dziesięć tysięcy, czy ileś tam ludzi, którzy uciekają przed zagrożeniem, którzy chcą znaleźć jakieś miejsce pobytu, bo to nie jest zagrożenie. Ja się obawiam, biorąc pod uwagą to skąd ci uchodźcy do nas wędrują, że wśród nich będą nie tylko tacy, którzy szukają opieki i schronienia. Mogą się pojawić owi wojownicy wojującego Islamu. A to nie jest bajka o żelaznym wilku, tak rzeczywiście jest. I wtedy, jeżeli my nie będziemy mieli odpowiednich środków gwarantujących nam bezpieczeństwo...

Ale dlaczego tymi środkami miałaby być obrona terytorialna? A nie zwyczajna policja, tak jak to jest w tej chwili.

Tego typu zagrożenia mogą się pojawiać w różnych miejscach a policja po pierwsze ma inny zakres działania... Różnica między policją a wojskiem zawsze jest taka, że policja to jednak jest pewna formacja porządkowa, ścigająca przestępców, natomiast to nie jest formacja, którą można w skali masowej używać wszędzie tam, gdzie zagrożenia występują.

Czy zagrożenia mogą być masowe? Czy uchodźcy też będą stanowili obronę terytorialną? Przeczytaj cała rozmowę na www.rmfclassic.pl