W Warszawie w dniach 7-9 października odbędzie się Kongres Kultury, w którym weźmie udział prawie 3 tysiące uczestników – działaczy społecznych, aktorów, reżyserów, malarzy, pisarzy, dziennikarzy. Jak mówi Paweł Łysak, współorganizator Kongresu i gość Tomasza Skorego w „Daniu do Myślenia”, „kongres jest realizowany oddolnie, więc tematy i program też wybierane są oddolnie”. Jak dodał gość porannej rozmowy w RMF Classic, „mamy teraz bardzo specjalny czas. Czas napięć na świecie i w Europie. Mamy też specyficzny czas w Polsce. Czas podziałów i wojen politycznych. Kultura jest tego wszystkiego częścią, ale i można powiedzieć, że wszystko to, co dzieje się wokół nas, jest częścią kultury.”

Tomasz Skory: W najnowszej historii Polski to czwarty Kongres Kultury. Pierwszy - w 1981 roku - przerwało wprowadzenie stanu wojennego. Drugi odbywał się na przełomie tysiącleci, trzeci - po 20 latach niepodległości w 2009 roku. Najwyraźniej to muszą być daty historyczne. Jest coś historycznego w 2016 roku, że akurat teraz?

Paweł Łysak: Nie wiem, czy to jest kongres rocznicowy. Powiedziałbym, że jest trochę inny - został zwołany oddolnie. Również organizowany jest oddolnie - pod jego wezwaniem podpisało się 1200 artystów, amatorów i twórców. Także program kongresu jest oddolny. W ramach głosowania - a najpierw zgłoszeń - wybrano tematy, które na nim będą.

Odbyło się głosowanie i wybór tych tematów, które będą dyskutowane - podzielonych potem na 42 stoliki itd. Określenie Kongres Kultury brzmi imponująco, ale ogólnikowo. Mówimy o zgromadzeniu reżyserów, malarzy, pisarzy, naukowców, dziennikarzy, animatorów działań artystycznych, działaczy społecznych. To jest wielki tygiel osobowości - co z tego ma wyniknąć? Jeżeli 2-3 tys. tego typu osób zjeżdża w jedno miejsce i dyskutuje?

To jest specjalny czas - napięć na świecie, napięć w Europie i w Polsce. Czas podziałów, wojen politycznych. Z jednej strony kultura jest częścią tego, z drugiej - można powiedzieć, że wszystko to, co się dzieje, jest częścią kultury. Hasło Kongresu Kultury to: "Zbierzmy się" - rzeczywiście jest ogólnikowe. Myślę, że takie wydarzenia służą temu, aby zebrać się, porozmawiać - poszukać wytycznych na przyszłość. Na wszystkie zgłoszone, zebrane tematy - te 42 grupy robocze mają wypracować rekomendacje, które mają stworzyć pion Kongresu.

Rekomendacje będą skierowane do kogo? Jeśli do samych siebie: "Zbierzmy się, poprawmy swój byt, rozwińmy zdolności, zapewnijmy dostęp" itd. - to jest trochę jałowe. Więc do kogo? Do władz?

Rekomendacje będą skierowane w różne strony. Nie tylko władze państwa odpowiadają za kulturę, ale przede wszystkim władze samorządowe - większa część pieniędzy na kulturę jest w rękach władz samorządowych. To również środowisko. Jeżeli rekomendacje będziemy kierować również do samego siebie - postawimy pytanie, w jaki sposób kultura może zmieniać środowisko, w jaki sposób może zmieniać politykę, zmieniać kraj? Te pytania są równie ważne. 

Czy kultura ma zmieniać politykę?

Ma ulepszać, poprawiać, stwarzać ją lepszą. To jest zadanie kultury - ona jest czymś, co łączy ludzi, działa dla spójności społecznej, daje szerszy kontekst drobnych wojenek, które się w tej chwili dzieją.

Wszystko to, co będzie się odbywało w Pałacu Kultury - to bez urzędników ministerstwa kultury?

Kongres jest organizowany oddolnie. Zostały rozesłane zaproszenia i informacje. Uczestnikami kultury są te osoby, które zarejestrują się na Kongres i stworzą jego plan.

Czyli tak naprawdę nie wiemy? Jeśli ktoś przyjdzie - to będzie?

Jeśli ktoś przyjdzie, wejdzie... Jest opłata 10 złotych, która jest opłatą dla wszystkich.

Od ministra Glińskiego też byście wzięli?

Od wszystkich bierzemy. Nie powinniśmy nikogo wyróżniać - ani negatywnie ani pozytywnie.

Nie jest to suma, która powala na kolana wicepremiera rządu. Z zapowiedzi niektórych organizatorów wynika, że dzieje się w Polsce coś, co każe chronić autonomię kultury, zapewnić artystom twórczą wolność. To znaczy, że nie ma jej w pełni? Czy kultura jest zagrożona?

Kultura jest w permanentnym zagrożeniu. Jestem reżyserem teatralnym - jeszcze na studiach słyszałem o tym, że teatr jest zawsze w kryzysie. To jest bardzo wrażliwy obszar. Dopiero po latach mówi się, że kultura była w rozkwicie np. w okresie aleksandryjskim.

Kiedy rozkwitała to twórcy kultury byli sfrustrowani, zagrożeni. Sama twórczość polega na cierpieniu, a cierpienie bierze się z zagrożenia.

Jest wiele faktów, które powodują to, że twórcy czują się zagrożeni. W środowisku teatralnym ostatnie wydarzenia tj. Teatr Polski we Wrocławiu, Teatr Polski w Bydgoszczy, kiedy grozi się obcięciem dotacji z powodu przedstawienia...  Takie sytuacje są - zagrożenia wynikają z napięć politycznych.

Kolizja między światem kultury a polityki. Potoczna opinia podbudowywana oficjalnymi przekazami bywa taka, że podobne zgromadzenia - jak Kongres Kultury - opisywane są jako fanaberie pieszczochów poprzedniej władzy, kosmopolityczne, genderowskie, lewackie wymysły wegetarian. Jesteście na to przygotowani?

Pracując w kulturze człowiek jest zawsze wystawiony na ocenę, cały czas jest oceniany. To, co jest ważne - Kongres nie jest celebrycki - przynajmniej stara się nie być. Kongres zaprasza ludzi z całej Polski. Ogromny wysiłek włożyliśmy w to, żeby dotrzeć do szerokiego grona ludzi, żeby to nie była jakaś grupka. 

Czy Kongres nie będzie postrzegany jako polityczny? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl