19 stycznia 1933 r. otwarto w Krakowie most Józefa Piłsudskiego. Kiedy piszę te słowa, od tamtej chwili upłynęło dokładnie 89 lat. Ileż to wody upłynęło w Wiśle! A most stoi, mimo zawieruchy wojennej i totalitarnych potopów - niemieckiego nazizmu i rosyjskiego komunizmu.

I nadal nosi imię Marszałka, choć wielu dawniej chciało i wielu nadal by chciało dzisiaj utopić tę Postać w nurtach jakiejś Lete, rzeki niepamięci. Lata biegną, a Lete omija most naszego Dziadka szerokim łukiem. Piłsudski - jeden z Ojców naszej niepodległości - ma w Polsce swoich spadkobierców, albo przynajmniej takich, którzy jego dzieło mają za właściwy punkt odniesienia. Jednak ma też synów i córki wyrodne, wrogich sobie rodaków, oraz zaprzysięgłych krytyków. Niektórzy, szczególnie zajadli przeciwnicy charakteru, działań, polityki, idei, sanacyjnej spuścizny Piłsudskiego jeszcze dziś pewnie najchętniej  zrzuciliby z mostu do Wisły w symbolicznym geście trumnę wyrwaną z krypty pod wawelską Wieżą Srebrnych Dzwonów. 

Wielkie postacie mają to do siebie, że często budzą skrajne emocje - od bezgranicznej miłości po absolutną nienawiść. Podobnie ma się rzecz w naszej współczesnej Rzeczypospolitej z innym akuszerem Niepodległości - liderem Narodowej Demokracji - Romanem Dmowskim, za życia zaprzysięgłym wrogiem Piłsudskiego. Głośnym echem w całym kraju odbiła się karczemna - moim zdaniem - polityczna awantura w Warszawie, próba zamiany nazwy Ronda Dmowskiego na Rondo Praw Kobiet. 9 grudnia 2021 roku taka decyzja zapadła na sesji Rady Warszawy. "Za" byli członkowie Koalicji Obywatelskiej, przeciwko – przedstawiciele PiS, jeden radny KO oraz niezależna Monika Jaruzelska. Polityczna inicjatywa stołeczna wywołała reakcję polityczno-prawną na skalę całego kraju. Do Sejmu niedawno wpłynął projekt posłów Prawa i Sprawiedliwości praktycznie zabraniający zmiany nazw ulic, mostów, placów czy rond, których patronami są m.in. święci, historyczni władcy czy - jak czytamy w ustawie "osoby zasłużone dla budowania i umacniania Państwa Polskiego". 

Takimi osobami są niewątpliwie, mimo ostrych o nie sporów, zarówno Roman Dmowski, jak i Józef Piłsudski. Dlatego, korzystając z rocznicowej okazji w Krakowie, postanowiłem w internetowym radiu RMF24 przypomnieć garść faktów o wielkim dziele Marszałka. Zaprosiłem do rozmowy historyka z Uniwersytetu Jagiellońskiego - profesora Andrzeja Chwalbę, autora książki "Legiony Polskie 1914–1918". 

Przypomniały mi się znaczące chwile z moich studenckich czasów Krakowie w dekadzie lat 80. Wówczas w PRL-u przedwojenna krakowska ulica Józefa Piłsudskiego, której w latach 30. XX w. nadano taki patronat z powodu bliskości Oleandrów, związanych z historią Legionów, nosiła nazwę komunistycznego Manifestu Lipcowego. I taka nienawistna nam nomenklatura widniała na oficjalnych tabliczkach. Jednak, pamiętam, wystarczyło wejść przed bramę do klatki schodowej kamienicy, stojącej nieopodal przystanku tramwajowego, by na ścianie ujrzeć niezatarty ślad po Dziadku, sanacyjny znak czasu. 

We mnie też jest taka tabliczka ukryta, antykomunistyczna pamiątka. Więc kiedy słyszę głosy o nowym "wymazywaniu", sięgam do tamtych źródeł pamięci, polskiej i mojej własnej, osobistej.